Jesienna prośba
A wiatr za oknem porusza liście,
Deszcz uporczywie bębni o szybę,
Dudni miarowo i uroczyście.
Siadam wygodnie w miękkim fotelu,
Zamierzam zniknąć dziś przy herbacie,
W końcu odpocząć po ciężkiej pracy.
Zapewne też tak czasami macie.
Lecz naprzeciwko w rogu pokoju,
Poza zasięgiem mojego wzroku,
Czuję, że coś się cicho porusza,
Chociaż nie widać niczego w mroku.
Jedynie drgnięcie tiulowych firan
Zdradza tę czyjąś smutną obecność.
Zamieram patrząc w to ciemne miejsce,
A chwila zdaje się trwać przez wieczność.
- To nie jest dom mój i łzy nie moje -
Nieśmiało szepce upiorna postać.
Przygasa światło, paruje oddech.
- Lecz może mógłbym tutaj pozostać?