Początek miłości
jak błyszczący pył z nieba wydobyty.
Lśniłeś w aureoli muśnięty promieniem.
Patrzyłeś daleko zastygłym spojrzeniem
jakbyś dostrzegł cud przed ludźmi ukryty.
Słońce przeświecało cię na wskroś swym lśnieniem.
Nigdy się nie dowiesz, ale swym istnieniem
przerwałeś mój sen na wpół nieprzeżyty,
zapłonąłeś w głowie otwartym płomieniem.
Mogłam nawet dotknąć cię, a ty skinieniem
mogłeś mi pokazać, że jesteś zdobyty.
Oślepiał mnie blask ponad twym ramieniem.
Zapamiętam ten czas, aby był wspomnieniem
pierwszej chwili prawdy, miłości odkrytej,
gdy tak stałeś nagi otoczony lśnieniem.
Tak łatwo o sensu tych słów wypaczenie.
Tak trudno opisać braki tchu, zachwyty.
Stałeś w smudze światła spokojny milczeniem.
Patrzyłam jak lśnisz siłą, prawdą. Objawieniem.