historia jakich wiele
on z wysokich sfer dawnego reżimu
ona w opozycji do minionej elity
oboje przegrani na ołtarzu zaklęć
on sprzeniewierzył się ideom
pieniądze lały się do kieszeni
powrócił bo kochał rodzica
droga do eldorado zamknięta
zetknęli się przypadkiem na kamienistej plaży
on ze smykałką do interesu co zawsze czuwa
z przeszłością lawiranta o dłoniach pianisty
ona z marzeniami o wysublimowanym związku
pragnęła zamienić codzienność w zatokę
namiętności o fali przypływów co noc
słodkie poranki o wschodzie słońca
on szukał opiekunki na ciężkie chwile
otoczyłaby go troską w chorobie za loty
ponad chmury w smętny czas jesieni
zamiast fotela i ciepłych bamboszy
przybudówka szczęścia w lichym wydaniu
wystawiony na próbę ognia uczucie kontra
wygoda przegrał z kretesem swoją szansę
na księżycową dolinę z zapachem nasturcji
w otoczeniu buków o pokręconych konarach
ona w przypływie złości pokonała nieśmiałość
umknęła krętymi ścieżkami uniknęła kretowiska
on zamknął epizod słowami demoniczny charakterek
historia jakich wiele
Bożena Joanna
Grudzień 2020