Ucieczka znikąd donikąd
na dworcu „Od kiedy”
wiedziałem, że jestem u siebie.
W oczach z grymasem fotografowane
na wieki od lat zapisane
w ziarenkach piasku
wytatuowane pastelowe sawanny.
Zauroczyły dźwięczną muzyką
wyjątkowych maszyn
i zwinnych robotników
hybrydy jest ich tutaj pełno
i digitalne kowale
co w takt
góra dół prawo
góra dół lewo
całują aluminiowe usta.
I zwinne gazele
przy źródle
i w porośniętych kap lilią
w gąszczach taśm produkcyjnych
ostrożnie wypełniają nakazy przeznaczenia
i w głębokim oddaniu
czekają cierpliwie
na znak
przerwa
albo
idziemy do domu.