Taniec samotnej bezradności
Opuszczone samotne
wysuszone lazurowe perły
zawikłane w celibacie
na styku wody i powietrza
morskie loki
już nie umiały
wzburzać burzy
kąsać latających holendrów
namiętnie całować
i dziko mewy głaskać.
Było bezbarwne i oniemiałe
wysychało
delikatne kruche ciało
a bezradność do uszek
cicho szeptała
o odlocie
w inny równoległy
do mojego
świat baniek mydlanych
świat nie kończących się złudzeń
świat obrzękłych kształtów
wysmukłych wydechów cieni.
To nie jest marzenie
moi drodzy przyjaciele.
To jest zdarzenie
następstwo obecnej chwili.