Ktoś coś powiedział
tym razem było głośno
tupotały buciki
bębniło w uszach
wróżka czytała z ręki
o tym i owym
w kawiarence
na starym mieście
nierozłączki
sklejały wspólnie
zakochane bliskie wersety ,
a zaczęło się tak zwyczajnie
od grymasu wiecznego pióra
przypadkiem w przypadkowej poczekalni
czarnego z błękitnym odcieniem
ten pierwszy kleks
a później ten drugi
i następny
i jeszcze jeden
takie drżące uniesienia
niby banalne porady
na dzień dobry
ale jednak
to jest niezwykłe
niby wołanie za synem na starym kamienicznym podwórku
ktoś by powiedział
no i co z tego
ale to nie jest najważniejsze,
że te uniki
unikatami
zostają na długo w pamięci
jak wysuszone na zawsze kwiaty wrzosu
porzucone na skraju drogi do nikąd
są takie chwile których nie powinno się zmieniać
są takie chwile o których nie powinno się mówić
niewyraźne bezsłowne milczące
takie biało czarne zgrzytające
płochliwe brzemienne
zabłądzone bezimienne
maleńkie obrazowe pastele
jak te inne
i takie niech zostaną
te nasze zwykłe
i najzwyklejsze
piękne wspomnienia.