JEST WTOREK
który znów się nie odbył
wczoraj było głośno
dziś już tylko fusy w kubku
zmywanie drapie się po dacie
i wzdycha, że jeszcze nie środa
czas siedzi bokiem
przewraca kartki niechętnie
obraca się na wtorek
zasłaniając poniedziałek
plan dnia
szeleści bez przekonania
w głowie słoń
z dzwonkiem od budzika
ale udaje motyla
czasem coś przewieje
jak mail bez treści przemknie
czasem ktoś westchnie –
wers bez puenty
wtorek nie woła
nie błyszczy, nie ryczy
on siedzi
mrucząc: „rób, co musisz”
a ja
robię, co mogę
czyli tyle, co nic
bo to dzień
w którym nie wypada być poetą
ale i tak się bywa