Austriackie gadanie
po kolejnej zwycięskiej bitwie, wycofały się na z góry upatrzone pozycje...” )
Dzień Kobiet.
O kuźwa! Dzień Kobiet!
Jeszcze nie wiem, co Wam zrobię z tej okazji.
Może peeling? Może uncję dermabrazji?
Choć bałbym się każdej babie zdzierać gębę.
Diabli wiedzą, co w niej siedzi – deko głębiej!
Więc... Manicure?
Jak nie wyjdzie (i nie jesteś specjalistą),
to masz ślady po pazurach i na pysku
wypisane kodem wgłębnym (takim rytem),
że czymś nieco uraziłeś... swą kobitę...
Z pedicure – prawie to samo,
No... Na dupie.
Jak Ci sterczy z tyłka pazur - nie przysiądziesz!
Biegasz wkoło baby głupi,
póki nie wygoisz... dupy.
A tu DUPY NIE NARAŻAĆ – było mądrzej!
Może sprzątnę coś, pozmywam?
A jak brachu 9-go Ci wygasi dziennik w Ti-Vi?
I usłyszysz: „Na dywanie tyle piachu,
A Ty leżysz, patałachu?”
Zrób jej dobrze, to nazajutrz już się zdziwisz!
Może zupę jaką zrobię...
Jak się naje, bywa cicho, tyle że to -
pozostałość zeszłoroczna po Dniu Kobiet.
Rok już cały zupy warzę, potrząsając kalendarzem,
może w końcu zeń wyleci – 8 Marzec!
Chyba zrobię coś, co jeszcze mając rozum,
(bo też zgłupiał ożeniwszy się niebacznie)
w Dzień Feralny czynił Maciej:
moczył spodnie, zostawiając suche... gacie!
A brylując w nich po domu,
nie otwierał był nikomu:
„Wyjdę w portkach, jak 9-ty się już zacznie!”
Ja niestety, dziś wyszedłem...
I mam spodnie!
Niezbyt godnie byłoby iść na spotkanie,
z dupą w gaciach, nic nie mając więcej na niej.
Biorąc zasię pod uwagę długą listę
ARGUMENTÓW! (patrz powyższe!)
najbezpieczniej i taktycznie!
wierszem było mi osłonić...
odwrót po „zwycięskiej bitwie”.
W nowym miejscu się okopać.
I daj Boże mi w okopach
dotrwać cicho do Dnia Chłopa!
To Wam wtedy ja urządzę, kurde – Fitness!
Z najlepszymi wymysłami
Warszawa, 8 Apryla Anno Domani 2007