Tłum
Łeb w łeb. Czoło w ciemię wpadłe.
Krok potrójny - coraz ręką się podpiera.
A na czele się kolebie kawalkady nieporadnej
Wódz. Plemienia.
Idą woje.
Krok potężny, łby zakute, ciężkie zbroje.
W łapach tarcze, łup w podwodach.
Kark przygięty, w zgiętym szłomie
na podboje
wiedzie wojów Wojewoda.
Idzie gwardia.
Tańczą konie.
Złoto z szamerunków kapie,
a na przedzie jedzie w kapie Król.
Ze złotym berłem. W łapie.
Idzie partia.
Dudni rola, wszy patrony drążą dzielnie.
Czasem nabój wesz rozerwie,
czasem łapa wszy dosięgnie,
pod kożuchem biedną zgniecie,
a na czele partii przecie - Prezes Koła!
Idzie Partia.
Grupa zwarta:
każdy w swoją ciągnie stronę!
Hasło jedno: podzielone!
Z lewej czerwień - z prawej zieleń.
Cele z lewej - z prawej cele osadzonej
opozycji demokracji…
Idzie Naród. Ileż gracji!
W tłumie race
(„J” ktoś z „racji” wyciął słusznie).
Tłum – nic nie rozumie w tłumie,
a za przewodnikiem stada
Bóg z Ojczyzną żwawo gada nad Honorem
utłamszonym nieco w ścisku.
„Lać po pysku!"
„Lesby, gejów - szkic w ulotkach!”
Idzie Polska.
Wielka, Biała, Świetlna postać.
Jej wyznawców w marszu spotkać,
to ich popamiętasz zdrowo!
Siła!
Lecz tą sama drogą
w dzień następny sińców tęcze drudzy niosą:
przygarbieni, w okularach, inni jacyś…
Jakby byli nie u siebie - też Polacy…