protokół odbioru cz.2 (proza fantasy)
Odświeżona, zajęłam się przygotowaniem śniadania. Uświadomiłam sobie, że nie mam zielonego pojęcia o tym co on jada, a czego nie. Z drugiej strony, co mnie to w ogóle obchodzi? Albo zje, albo nie. Zawsze jest wybór. Nie lubię utrudnień. Przetarłam stół, położyłam serwety, talerze, chleb, jajka ugotowane na miękko, kilka plastrów chudej szynki i miód. Tyle miałam.
No i mam teraz dylemat, czy on pije kawę, czy może herbatę? Po krótkiej chwili namysłu zaparzyłam kawę, tradycyjną, tak jak uczyli mnie kiedyś rodzice. Poza tym nie muszę się w końcu starać we własnym mieszkaniu dla kogoś, kogo nie zapraszałam.
Aromat kawy rozniósł się po całym mieszkaniu, usłyszałam w głębi mieszkania głośne ziewnięcie. Poczułam ciepło na ciele. Pomyślałam tylko, że doprawdy coś ze mną nie tak. Po krótkiej chwili Juma wszedł do kuchni, jeszcze zaspany. Przeciągnął się jak kocur (natychmiast pomyślałam: bezwstydnik jeden!) i bezczelnie zapytał:
– Nie masz innego pieczywa?
– To znaczy? – wysyczałam przez zęby.
– Lubię żytnie.
Gdybym potrafiła kogoś zabić w afekcie, to chyba właśnie jego. Jak ktoś dotychczas mógł z nim wytrzymać? Był tak pewny siebie, że wokół niego aż świeciła aura. To niemożliwe, żebym ja, taka wyważona, marzyła o impertynencie. Niestety, to był piękny początek dalszej gehenny.
– Z racji tego, że mam sporą przewagę znajomości twojej osoby, masz trudniej, bo niewiele o mnie wiesz.
Szczerze mówiąc, nie zamierzam ci niczego ułatwiać – beztrosko rzucił.
(W tym momencie zabiłam go w wyobraźni po raz pierwszy).
– Doprawdy? – Nic innego nie przyszło mi do głowy.
– Spodziewałem się bardziej wymagającej kobiety. Twoja biblioteczka też nie jest zbyt okazała. Nie wiem, czy będziemy mieli sobie wiele do powiedzenia. - Zawyrokował.
(Zabiłam go w myślach powtórnie).
– Więc pomilczmy – prawie krzyknęłam.
– To nie wchodzi w rachubę, musisz dbać o mnie… Wiesz, ktoś kto nie pielęgnuje swojego marzenia, ponosi karę . A ja nie lubię być przeźroczysty.
– Niestety, zauważyłam – docięłam mu.
– Chyba nie zamierzasz mnie skrzywdzić? – Spojrzał na mnie.
(Zabiłam go po raz trzeci).
Przy nim zostanę chyba seryjnym mordercą!
Postanowiłam przede wszystkim się wyciszyć i nastawić na obserwowanie faceta, który jada tylko żytnie pieczywo. Obiecałam sobie, że nigdy, przenigdy nie kupię takiego chleba. I nie będę uległa, zawstydzona, wycofana. W końcu to on jest dla mnie, nie ja dla niego. A może jednak skoro to ja marzyłam, to ciężar realizacji bardziej przechyla się w moją stronę? Szlag.
– Twoja przewaga, Juma, dzisiaj jest, jutro może jej nie być. Niebawem sobie wszystko przypomnę, a wtedy… – wysyczałam przez zęby.
– Wtedy nie dasz mi już w ogóle spokoju… – dokończył w swoim stylu.
(Znowu go zabiłam, jestem nienormalna!)
**
Kiedy Juma moczył się pod prysznicem, naszły mnie refleksje. Skoro potrafi mnie tak zirytować, oznacza to, że posiada cechy, które we mnie są najsłabsze, i z tego powodu zapewne moja niska samoakceptacja. Niby lubię być szczera, a często nie jestem. Kalkuluję w myślach. On nie. Jest sobą, prawdomówny do bólu, a taką formę wypowiedzi najtrudniej zaakceptować. Nie pozostawia marginesu niedopowiedzenia. Oczywiste jest jedno. Prawda. Tyle tylko, że tak na serio, nikt nie chce prawdy wprost. Ona wymaga zastanowienia. Akceptacji, wkroczenia w inny wymiar, ten ponad siebie.
Wychodzi się, ot tak, ze strefy własnego komfortu i trzeba zmierzyć się z inną koncepcją widzenia rzeczywistości. I to oczami drugiego człowieka. Przypomina to czytanie komuś niewidomemu. Nie wiesz czego spodziewa się po twojej interpretacji, a ty musisz to zrobić na tyle dobrze, by zrozumiał sedno utworu i jednocześnie pozostał indywidualnym odbiorcą. To cholernie trudne.
Z zamyślenia wyrwał mnie głos Jumy, dochodzący z łazienki.
– Przynieś mi czysty ręcznik!
– Chwila…
Poczłapałam do szafy w przedpokoju, wybrałam mu purpurowy frotte, najmniej przeze mnie używany. Czy jestem spontaniczna? Nie!
(W takim momencie mój tato powiedziałby : „jasna dupa!”).
**
Juma panoszy się w moim azylu. Wszędzie go pełno, co gorsze, wcale nie jest cichy. Do tego skoncentrowany, póki co, na sobie. Jak ja to wytrzymam jeszcze dwie doby?
Mój plan był prosty. Zadzwonię do Wspomagania Sytuacji Marginalnych i zapytam o możliwość zamiany marzenia. Jako że rezygnacja jest niemożliwa, to może znajdzie się ktoś, kto czuje się podobnie jak ja, zagubiony. Zamienimy się, ja pozbędę się Jumy, a ktoś swojego ciężaru? No tak, ale jak dostanę w zamian trójkę dzieci?!
O tym nie pomyślałam… Jednak dam sobie spokój z tą zamianą. Tyle słyszałam o jednostkach, które przez głupotę bezpowrotnie straciły swoje marzenia. Zaczekam. W końcu próba zakończy się za kilkadziesiąt godzin.
Kiedy ukradkiem zerkałam na Jumę, zauważyłam, że zmieniają mu się rysy twarzy. Twarz staje się bardziej pociągła. Zaniepokoiło mnie tak bardzo, że musiałam spytać, o co chodzi.
– Juma?
– Tak? – Odwrócił głowę w moją stronę.
– Zmieniasz się? Znaczy, to może zabrzmi głupio, ale twoja twarz, jej rysy wyostrzają się…
– To normalne. Będę się zmieniał do końca próby. To jest zapisane w umowie SDM, o przyjęciu marzenia. Czytałaś ją? – Spojrzał na mnie zaciekawiony.
– Nie pamiętam, nawet nie mam pojęcia gdzie ją mam, poszukam…
– Boisz się?
– Czego? – Oddałam pytanie za pytanie.
– Tego, kogo ujrzysz za dwie doby. Będę miał nową twarz. Tak więc nie przywiązuj się zbytnio do aktualnego wyglądu. To, że teraz mam na przykład ciemne włosy, nie oznacza, że jutro nie mogą wszystkie wypaść. Wygląd nie powinien mieć żadnego znaczenia w doborze marzeń. – Obrócił się w stronę dotykowego ekranu. – Szukam sobie zajęcia – poinformował mnie od niechcenia.
– Ale przecież babcia opowiadała mi, że ten pierwszy, najpiękniejszy moment zauroczenia jest wówczas, kiedy spośród milionów twarzy, zapamiętujesz właśnie tę jedną, tę, która będzie wpisana w pamięć (być może) na zawsze. – Chciałam przeciągnąć naszą rozmowę.
– To głupie. Ludzie przez to są zbyt powierzchowni. Co z tego, że są atrakcyjni fizycznie, a nie da się z nimi porozmawiać na jakikolwiek temat nieco głębiej? – odpowiedział.
No tak, chciałam – to mam. Same niewiadome. Czy ja to potrafię ogarnąć? Usiłowałam sobie przypomnieć, gdzie mogłam wrzucić umowę na marzenie. Niestety, nadal miałam pustkę w głowie.
Narzuciłam sweterek i przypomniałam sobie, że muszę zrobić zakupy na weekend.
– Masz na coś ochotę? Idę do sklepu… – rzuciłam.
– Kup żytni chleb i białe wino, dobrze?
– Jasne…
Wyszłam na klatkę schodową, poczułam lekki dreszczyk chłodu…
Ocena wiersza
Treść
Warsztat
Zaloguj się, aby móc dodać ocenę wiersza.
Komentarze
Kolor wiersza: zielony
Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.
Naprawdę masz talent
Nie zmarnuj go.
Pozdrawiam serdecznie
Pozdrawiam ciepło - Bezka :))🦋🦋🦋
Lubię Cię bardzo!
Jeśli Cię zawiodłam, przykro mi, jestem tylko tu. Ile jeszcze? Zapewne niezbyt długo.
Pozdrawiam ciepło - Bezka :))
zdaniem duża wartość prozy, gdyż nie samo fantasy jest w niej najważniejsze, ale to ono umożliwia ten rodzaj "osobistej wiwisekcji" !
Z uznaniem, Bezko dla Ciebie i oczywiście z uściskami:))⭐😘💕
Pozdrawiam ciepło i ślę moc dobroci - Gocha :))
Nie zawsze dostajemy od Losu to czego chcemy, ale to co nas doświadczy, nauczy itd.
Tak po krótce co udało mi się odczuć...Pozdrawiam Małgoś serdecznie 😊⭐🌼 Dobry tekst...
Pozdrawiam ciepło i dziękuję za czas na czytanie - Małgośka :)
ps. musisz skorzystać z reklamacji door-to-door bo to jakiś bubel przylazł ;)
Dopisek mnie rozwalił, Ty to potrafisz wywołać uśmiech :))
Będzie chyba dobrze, zobaczymy.
Pozdrawiam jak zawsze ciepło i kłaniam się zza krat Policji Myśli :))
GIT PISANIE 👍
Pozdrówki Gosiu 🌟🙂
😉🤔
Pozdrawiam ciepło - Gocha :))
Pozdrawiam ciepło - Bezka :))
Inne wiersze z tej samej kategorii
Inne wiersze tego autora
Nasza strona korzysta z plików cookies. Używamy ich w celu poprawy jakości świadczonych przez nas usług. Jeżeli nie wyrażasz na to zgody, możesz zmienić ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji na temat wykorzystywanych przez nas informacji zapisywanych w plikach cookies znajdziesz w polityce plików cookies. Czytaj więcej.
Szanowni Użytkownicy
Od 25 maja 2018 roku w Unii Europejskiej obowiązuje nowa regulacja dotycząca ochrony danych osobowych – RODO, czyli Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych).
W praktyce Internauci otrzymują większą kontrolę nad swoimi danymi osobowymi.
O tym kto jest Administratorem Państwa danych osobowych, jak je przetwarzamy oraz chronimy można przeczytać klikając link umieszczony w dolnej części komunikatu lub po zamknięciu okienka link "Polityka Prywatności" widoczny zawsze na dole strony.
Dokument Polityka Prywatności stanowi integralny załącznik do Regulaminu.
Czytaj treść polityki prywatności