niesforna rewolucjonistka 2/4 (proza fantasy)
– No, to nieźle narozrabiałaś – z zamyślenia wyrwał ją głos Szpona. To było zaskoczenie. Nie spodziewała się, że w ogóle cokolwiek do niej powie, a zwłaszcza tonem, który wskazywał, że nie jest jedynie kupą mięśni. Do szpiku kości przeniknęła ją beznadzieja.
– O co ci chodzi? – zapytała.
– Chyba jesteś świadoma, że to zapewne Twoje ostatnie spotkanie z Yumą – sucho odpowiedział Szpon.
– Dlaczego? – nie potrafiła zrozumieć kontekstu.
– Wiesz, Mayumi, miałem cię za rozsądniejszą. Jednak myliłem się. Po co za nim szłaś?
– Bo chciałam, przecież jesteśmy wolnymi ludźmi – usiłowała nie dać po sobie znać, że prawda właśnie stała się dla niej oczywista. W tej chwili ta prawda zżerała jej ego.
– Co z nim zrobią? – przerażona spytała.
Szpon milczał. Spojrzał na nią i domyśliła się, jaki los czeka Yumę. Przełknęła ślinę a z nią ogromną kluchę, która nie wiadomo skąd znalazła się w jej przełyku. Zdała sobie sprawę z tego, jak bardzo zawiodła zaufanie Yumy i na jaką okrutną przyszłość naraziła ukochanego.
Doszli do lochu. Pomieszczenie znajdowało się w jednej z bocznych ścian budynku, jakieś dwanaście metrów pod powierzchnią ziemi. Całe było wyłożone dźwiękoszczelnym materiałem, który bardzo dobrze tłumił wszelkie sygnały z zewnątrz i skutecznie blokował działanie urządzeń w środku. Mayumi poczuła to, gdy jej pancerz nie dawał już takiej ochrony jak na zewnątrz. Przecież on ładuje się na słońcu – pomyślała, gdy dotarł do niej chłód, jaki panował w tej klitce pełnej wszędobylskich pająkoślizgów, których bytność zdradzały obrzydliwe ślady na ścianach pomieszczenia. Przeszedł ją dreszcz na samą myśl o spotkaniu z tymi oślizgłymi stworzeniami.
– To twoje królestwo. Ciesz się póki możesz. Masz o czym myśleć, księżniczko, twoja przyszłość też jest niepewna – rzucił na odchodne Szpon.
Mayumi została sama. Dziwiło ją zachowanie Szpona. Okazał się całkiem przyzwoitym facetem. Może wcale nie jest taki tępy – przemknęło jej przez myśl – a w rzeczywistości to bystry obserwator, którego wszyscy mają za debila, więc są przy nim swobodni i mówią to, co myślą. A on te informacje przekazuje Yumie. Przecież nieraz słyszała, jak Yuma mówił, że na Szponie można zawsze polegać.
– Cholera, mogłam mu powiedzieć, że przepraszam, że nie chciałam… – niespodziewanie wyrwało się jej to proste zdanie, w którym zawarła całą miłość do Yumy.
Nagle stanął przed nią obraz, jaki od kilku minut próbowała od siebie odsunąć. Ostatnie spojrzenie Yumy. Zadrżała i ogarnęła ją niemoc tak wielka, że nawet ogromny pająkoślizg, który spoglądał z kąta lochu, nie zrobił na niej wrażenia. Znieruchomiała. Zastygła w bólu. Ogromne uczucie niemocy stawało się nie do zniesienia. Idiotka ze mnie – pomyślała w rozpaczy.
Tymczasem w centrum dowodzenia degeneratów zrobiło się zamieszanie. Wszyscy przekazywali sobie w pośpiechu:
– Kod dwieście czterdzieści pięć, kod dwieście czterdzieści pięć…
Tylko nieliczni mogli zauważyć uśmiech triumfu na twarzy człowieka ubranego w czarny mundur. Większość pewnie i tak wzięłaby go za grymas, wszak oblicze mężczyzny szpeciła ogromna szrama, która przecinała w poprzek oba policzki. Mężczyzna zwany był Brzytwą.
– Zwołuję naradę. Za dziesięć minut w kwaterze głównej. Kod dwieście czterdzieści pięć. Działania na wypadek próby odkrycia centrum dowodzenia przez ludzi króla Sza – Brzytwa ryknął na całe gardło. Ci, co byli najbliżej niego stanęli jak wryci. Nie spodziewali się takiej mocy w jego głosie. A on czekał na ten moment wiele lat. Wreszcie Yuma przestał być problemem. Sam się wyłożył. I to właśnie uczucie nadało donośny tembr jego rozkazowi – Tak, teraz to ja jestem przywódcą – pomyślał z zadowoleniem. Yuma miał wielu zwolenników, ale zuchwały czyn Mayumi nie mógł być pominięty milczeniem. Kobiety nie miały prawa, by cokolwiek wiedzieć o planowanej przez nich rewolucji. Taka była umowa. Dla żołnierza dane słowo, to honor.
– Mayumi, Mayumi, rusz się! Nie ma czasu! – dziewczynę z odrętwienia wyrwał ściszony głos Szpona.
– Co z Yumą? – spytała.
– Teraz cię to interesuje? Trzeba było pomyśleć wcześniej… – Szpon jasno dał do zrozumienia, że nie zamierza odpowiadać na tego typu pytania.
– Masz transformer Yumy. Postaraj się go dobrze wykorzystać. Zamień się w jakąś mniejszą formę życia, włącz tryb niewidzialności i może jakoś uda ci się uciec stąd niepostrzeżenie – kontynuował swój wywód Szpon.
Mayumi nie bardzo wiedziała, co się dzieje i o czym mówi Szpon. Patrzyła na niego z niedowierzaniem.
– Dziewczyno, skup się, do stu tysięcy martwych świergowyjców! Za chwilę będzie za późno… – próbował przemówić jej do rozsądku.
– Za późno? Na co? – zapytała odrętwiała.
– Nie wiem, co takiego Yuma w tobie widział! – rzucił coraz bardziej zniecierpliwiony Szpon.
– Za jakieś dziesięć minut przyjdzie Brzytwa ze swoimi ludźmi, wykasują twoją pamięć, zmienią osobowość. Staniesz się ich zabawką. Rozumiesz?
– Nie. Ale co z Yumą? – próbowała cokolwiek wyłudzić od Szpona, choćby najmniejszą informację.
– On mnie do ciebie przysłał. Chciał, żebyś wiedziała, że ci wybacza – urwał Szpon.
– Mogę coś dla niego zrobić? – prawie z płaczem zapytała Mayumi.
– Uciekaj stąd. Tylko daleko i nigdy nie wracaj.
– Ale…
– Ty wciąż nie rozumiesz. Za chwilę prawdopodobnie wykonają na nim wyrok za zdradę. Jeśli się nie pospieszysz, gest Yumy pójdzie na marne. Czego się spodziewałaś?
Ostatnie słowa Szpona uderzyły w Mayumi z całą ukrytą siłą. Zrozumiała swój błąd. Nigdy nie wybaczy sobie, że przez zacietrzewienie straciła największy skarb życia: ukochanego mężczyznę.
– No dalej, ruszaj! – warknął Szpon i zaraz się ulotnił.
Mayumi została sama. Włączyła transformer. Zmieniła się w karła. To pierwsze przyszło jej do głowy. Przełączyła tryb niewidzialności i po chwili najciszej jak się dało, ruszyła do wyjścia. Myśli w jej głowie tłukły się jak wściekłe hieny.
Brzytwa brylował na stanowisku przywódcy. Teraz miał władzę. Patrzył z wyższością na stojącego obok Yumę. Denerwował go spokój, jaki z niego emanował. Ten facet w ogóle nie przejmuje się swoim losem – pomyślał zdziwiony – wariat czy debil? Najważniejsze, że za chwilę zostanie pozbawiony wszystkiego: sławy, szacunku, władzy… – niewątpliwie to napawało Brzytwę ogromną radością. Czekałem aż pięćdziesiąt trzy lata na ten moment… – z zamyślenia wyrwał go nieoczekiwany hałas. To jego zwolennicy domagali się wykonania wyroku na zdrajcy. Takie było prawo.
Yuma patrzył spokojnie na swoich dotychczasowych podwładnych. Kątem oka widział tych, którzy nie rozumieli całej zaistniałej sytuacji. Stali przygnębieni. Wreszcie dostrzegł Szpona. Ich spojrzenia się spotkały. Teraz miał pewność, że Mayumi jest bezpieczna. Krzyknął na całe gardło, że prosi o głos. Brzytwa władczym gestem zezwolił.
Yuma wyprostował się, zaczął wolno i dobitnie mówić:
– To prawda. Zawiodłem wasze zaufanie. Macie prawo być źli, nawet wściekli. Znam prawo degeneratów i szanuję je. Możecie mówić, że jestem zdrajcą. To dzięki mnie do centrum dowodzenia dotarła obca osoba. No może nie całkiem obca, dla mnie – zrobił krótką, ale znaczącą pauzę.
– Wiedzieliście o Mayumi. Teraz już ją poznaliście. Tak, kocham ją. To ona sprawiła, że jeszcze szybciej chciałem zakończyć sprawę z królem Sza. Po to, by w wolnym kraju móc wieść z nią spokojne życie. Obecnie, to już przeszłość – po zebranych w kwaterze głównej rozległy się szmery niedowierzania i konsternacji.
– Wiem, że zdradę każe się u nas śmiercią. Jestem gotowy ją przyjąć – kontynuował Yuma.
– Jednak posłuchajcie mnie. Ten ostatni raz. W ten sposób zaprzepaścicie lata naszej pracy. Proponuję takie rozwiązanie – Yuma przerwał. Wśród degeneratów zapanowała cisza. Wszyscy w napięciu czekali na słowa byłego przywódcy. Przecież stał na ich czele tyle lat. Był dobrym i oddanym sprawie żołnierzem. Ciekawi byli co takiego wymyślił.
Kiedy Yuma zobaczył, że wszyscy czekają na jego słowa, kontynuował:
– Zamiast zabijać, skopiujcie mnie. Tylko jeden egzemplarz. Oryginał wyślijcie do króla Sza. Powiem mu, że zostawiłem was, że odtąd chcę być w jego armii. Pewnie nie uwierzy. Każe mnie przesłuchiwać, torturować. Wiecie, że nic ze mnie nie wydobędzie. Tego możecie być pewni. Wiele razy wam to udowodniłem. Po jakimś czasie da mi spokój. Wtedy będę zbierał informacje dla was. Jeśli zdradzę albo uznacie, że jestem już niepotrzebny, zniszczycie moją kopię. Oryginał i tak pewnie za długo nie utrzyma się przy życiu wśród popleczników uzurpatora. To jest moja propozycja. – Yuma umilkł.
Degeneraci trwali w osłupieniu. Nie wiedzieli co o tym sądzić. To kolejny podstęp czy zgrabna taktyka – przedostać się do obozu wroga? Brzytwa z dziwnym niepokojem obserwował tłum. Nie mógł uwierzyć, że Yumie udało się ich przekonać – co do tego, nie miał wątpliwości. Co ty kombinujesz? Gdzie jest twój słaby punkt? – pomyślał. Już wiem… przegrałeś. Zawołał swojego przybocznego i wysłał do lochu. Na nic twoje sztuczki, Yuma.
Mayumi opuściła bunkier. Przedostała się za bramę. Była coraz słabsza. Nie wiedziała, czy to ze zmęczenia, strachu, czy może wewnętrznej burzy, która szalała w niej odkąd wyszła z lochu. Z trudem mijała napotkane przeszkody. Transformer Yumy nie miał opcji przenikania. Była zatem niewidzialnym tworem, który wałęsał się w bliżej nieokreślonym kierunku. Nie wiedziała, gdzie iść, co robić. Wszystko straciło dla niej sens. Na horyzoncie dostrzegła stado truchłojadów. Biegły w jej stronę. Nie miała siły, by uciec, a może tego nie chciała. Bestie biegnąc na oślep, odbijały się od pancerza dziewczyny zdezorientowane. Przewracały się, rozglądały i ruszały za swoimi pobratymcami, niezrażone niespodziewanym upadkiem.
Mayumi było wszystko jedno. Nie wiedziała kiedy dotarła do lasu. Widok drzew wcale nie ukoił jej nerwów. Wyłączyła transformer. Znów stała się normalną dziewczyną. Samotną egoistką, która nie miała już nic.
Nagle, tuż przed nią rozstąpiła się ziemia. Ze szczeliny w ułamku sekundy wyłoniły się kosmate łapy, które wciągnęły ją pod powierzchnię. Nie zdążyła zareagować. Zdrętwiała. Rozpadlina od razu zasklepiła się za nią. Las wyglądał jakby nic się nie stało.
Ocena wiersza
Treść
Warsztat
Zaloguj się, aby móc dodać ocenę wiersza.
Komentarze
Kolor wiersza: zielony
Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.
Miło :))
Pozdrawiam ciepło - Bezka :)) 🦋🦋🦋
Pozdrawiam Cię bardzo ciepło i dziękuję serdecznie za czytanie :)) 🦋🦋🦋
we wnętrz wyczuwam bardzo pozytywne zakończenie ....chociaż droga do niego jest jeszcze daleka ....pozdrawiam serdecznie ...
Kłaniam Ci się i pij soczek z buraczków - uśmiech posyłam - Bezka :))
Z wielkim "Brawo", dla Ciebie 5/6
Serdeczności Gosiu i sto tysięcy przytulasów:))⭐💖😘💕
Dziękuję Ci serdecznie za czytanie i docenienie starań.
Pozdrawiam jak zawsze z całego serca i przesyłam moc całusów :)) Bezka :)
ale szkoda mi i Yumy i Mayumi, no ale w życiu często brak happy endów,
a może jednak on jeszcze będzie, bo to nie jest koniec opowieści.
Pozdrawiam, z uznaniem dla Twojego pióra i niesamowitej wyobraźni.
miłego dnia życząc, Bezko :)
dobrze, gdy ma się "pod ręką" taką super osobę,
która nam doradzi, to bardzo cenne, msz, niezależnie od tego wsparcia ja i tak dobrze wiem, że masz wyjątkowy dar i możesz sobie go umniejszać, a ja i tak go widzę i podziwiam.
Serdeczności dla Ciebie i dla wspierającego Poety także.
Pozdrawiam Was serdecznie :)
Dziękuję Grażynko za wszystko i zawsze za dobre słowo - Bezka :))
Pozdrówki :-)
Np. od Liceum przyjaźnię się też z moim polonistą, wspaniały człowiek, i w znakomitej większości, to że piszę, zawdzięczam właśnie Jego zachęcie :))
Pozdrawiam ciepło - Bezka :))
Fajnie, że czytasz, jeśli potrafię zatrzymać na chwilę, to bardzo się cieszę. Co do odwagi Mayumi, to ma się w jedną i drugą stronę, czasami trudno przyjąć do siebie czyjąś prośbę, czy deklarację, nie kusząc się o sprawdzenie, co czasami niesie nieprzewidywalne konsekwencje... Ale tak jest ludzka natura :))
Pozdrawiam ciepło i kolejny raz dziękuję za czytanie - Bezka :))
Inne wiersze z tej samej kategorii
Inne wiersze tego autora
Nasza strona korzysta z plików cookies. Używamy ich w celu poprawy jakości świadczonych przez nas usług. Jeżeli nie wyrażasz na to zgody, możesz zmienić ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji na temat wykorzystywanych przez nas informacji zapisywanych w plikach cookies znajdziesz w polityce plików cookies. Czytaj więcej.
Szanowni Użytkownicy
Od 25 maja 2018 roku w Unii Europejskiej obowiązuje nowa regulacja dotycząca ochrony danych osobowych – RODO, czyli Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych).
W praktyce Internauci otrzymują większą kontrolę nad swoimi danymi osobowymi.
O tym kto jest Administratorem Państwa danych osobowych, jak je przetwarzamy oraz chronimy można przeczytać klikając link umieszczony w dolnej części komunikatu lub po zamknięciu okienka link "Polityka Prywatności" widoczny zawsze na dole strony.
Dokument Polityka Prywatności stanowi integralny załącznik do Regulaminu.
Czytaj treść polityki prywatności