Stępieni
ukrywamy swe zmęczone oczy,
zmarszczki i cienie zakrywamy
pośpiesznie wzniesionym makijażem.
Jesteśmy wszyscy zbyt naćpani,
antybiotykami w mięsie, konserwantami,
serca pompują gęstą krew przez
zapchane plastikiem żyły.
Świat wokół nie ma sensu
do tego stopnia,
że wycofano coś tak absurdalnego i nieważnego
jak obrazek pistoletu z klawiatury,
tak często przystawiano go do rysunkowej głowy.
Jakie kolory dziś przywdziejesz,
niczym wytrawny chirurg narzędzia
wybierasz kłamstwa dzianinowe,
kaszmiry, bawełnę, polar,
przywdziewasz jak maskę antyczny aktor,
co zakrywał twarz w lęku przed boskim gniewem.