cisza i krzyk
krzykiem rozpaczy
wtulam się w szkielety
ramion niedawno obejmujących
czule nad wyraz mocno
z przekonaniem
zabijam krzyk
ciszą nieskalaną
słowem niewypowiedzianym
w próżnię i ciemność
życia przeżytego
w ufności i wierze
takie tam pitu pitu
że do śmierci
i w chorobie
i coś o wierności dozgonnej
zabijam ciszę i krzyk
wierszami
nie zawsze górnolotnymi
z najwyższej półki
segmentu z dużego pokoju
na który wspinałem się w dzieciństwie
w poszukiwaniu prezentów
pod choinkę
Mikołaj
stracił chyba zasięg w smartfonie
przestał przychodzić
dobre wieści przynosić
paczki utknęły
w paczkomacie życia
adresat nieznany
kod odbioru niedoręczony
nie otwierają się drzwiczki
metalowe
świat zatrzymał się
na chwilę wytchnienia
może to i lepiej
mogę w końcu
w swoim pokoju
pogadać
sam ze sobą
kolejna noc
sam siebie przytulę
i tak usnę