Dwa serca, jedna dusza…
Mieszkam, gdzie wrzosowisk fale szumią mgłą,
Gdzie dudni piękna, surowa pieśń szkockich gór.
Lecz w moim sercu, jak echo przejrzyste,
Brzmi polskich łanów szept i Wisły szum.
Moje stopy twardo stoją na szkockiej ziemi,
Wchłaniam jej zapach, jej deszcz i jej chłód.
Kocham jej niebo, przestrzenie, wrzosowiska,
Te góry, jeziora i ludzi.
Jestem jej wdzięczny za codzienny trud,
I że mnie przyjęła.
Lecz moja dusza ma drugi adres zamieszkania…
Nad Wisłą, gdzie bociany gniazda wiją,
A wierzby spuszczają gałęzie w dół.
Tam historia przemawia za każdym rogiem,
I gdzie Roty słowa wciąż są żywe.
Gdy listopad przychodzi,
Przynosi Wszystkich Świętych i święto Niepodległej.
Wspominam tych, co najbliżsi,
Tych, co walczyli,
By Polska była znów.
I czuję dumę, że jestem cząstką
Tego wielkiego narodu.
Choć dzieli mnie morza ogromna siła …
Jakże mam wybrać,
Jak podzielić się sobą,
Gdy oba te kraje to dom w moim sercu, mój dom?
Jedno serce — dwa sztandary, jedna dusza,
Pod Białym Orłem i w cieniu zielonego ostu,
Dwóch snów.
Nie jestem już gościem,
A jeszcze nie do końca tutejszy.
Mój akcent zdradza przeszłość,
Co w sercu trwa.
Lecz noszę z dumą ten mój los podwójny, udany, mój.
Bo Polak–Szkot — to nie rozdarcie,
To dwa skrzydła, co niosą mnie w świat.
