"Titanfall" czyli faceci i ich wspaniałe maszyny
- Panowie... Odezwał się Harry. Zapomniałem Wam powiedzieć, ale jest z nami moja dziewczyna, Angelika.
W drużynie zapanowało ogólne poruszenie.
- Jak to Angelika? Jakim cudem??? Dopytywał się Spike.
- Nie mówiłem wam, bo jesteście przesądni. Zalogowała się w ostatniej chwili. Poinformował Harry.
Na suficie zapaliła się zielona lampka.
- Nie ma czasu! Zakładamy hełmy! Wrzasnąłem do kolegów.
- Chciała tylko popatrzeć. Nie będzie przeszkadzać. Harry tłumaczył się jak głupi.
- Niech trzyma się z tyłu nas. Może przeżyje! Zakończyłem spór i nasze hełmy rozświetliły się oczami.
- Skaczemy na mój sygnał 3...2...1 Teraz!
Po chwili cztery postacie z gracją opadły na teren teatru wojennego.
******
- Harry do cholery. Nadałem przez mikrofon. Mam snajpera na 15 stej. Już trzy razy mnie zfragował. Rusz tyłek i zajmij się nim.
- Zaraz tam będę! Nadał Harry. Za ile masz zrzut pieszczocha?
- Tytan wyląduje za 30 sekund. Rzuciłem do mikrofonu. - Co z Angeliką?
- Chwila! Przerwał Harry. - ... Już! Droga wolna. Skręciłem kark snajperowi haha.
" Your Titan will be ready in 6 seconds" - rozległ się głos w pokoju.
- Angelika bezpieczna. Jak ją ostatnim razem widziałem taranowała jakiegoś mecha hi. Harry był wyraźnie dumny.
- Titan fall! Krzyknąłem do ekranu.
Wtedy poczułem muśnięcie na twarzy i aksamitny głos przy moim uchu.
- Nie siedź za długo, Skarbie...
- No wiesz, misja ratowania świata. Odparłem podekscytowany.
- Wariat! Ale mój... Uśmiechnęła się.