Nie czytam siebie
spoglądam na nią jak kat
na skazańca
bez cienia współczucia
siedzę w fotelu
popijam Bałtyckiego Portera
i studiuję własną gębę
która odbija się w butelce
jest wtorek
dwudziesty szósty listopad
roku dwa tysiące dziewiętnastego
jestem starym
zmęczonym kutasem
któremu się wydaje
że jest...
właśnie
że jest!
otwieram portfel
garść drobniaków wystarczy
na kolejną butelkę
i kilka starych szlagierów
pięćdziesiąt groszy
"Diamentowa kula"
złotówka
"Na zakręcie"
piątak
Dębowe
dycha
"Za ostatni grosz"
szafa gra
wcielam się w poetę
piszę ten wiersz
i...
warto?
nie wiem
nie czytam tych bzdur
Trenku