Po drugiej stronie lustra
Kiedy uwolniłam się od tego dziwnego snu na jawie, pomyślałam sobie, że to wszystko przez lustro wiszące na ścianie. Otworzyłam oczy i pierwsze co zobaczyłam, to brak własnego w nim odbicia . Wzdrygnęłam się, zamknęłam oczy myśląc, że kiedy otworze je ponownie ten dziwny obraz zniknie, a moje odbicie pojawi się na lustrzanej tafli. Wstałam i po omacku zaczęłam iść w stronę lustra. Wyciągnęłam przed siebie ręce i krok po kroku zbliżałam się do srebrnej tafli. Szłam, szłam i szłam, myślę sobie gdzie to lustro do cholery, nagle poczułam jak ktoś ciągnie mnie za włosy, przerażona zaczęłam się szarpać. Otwieram oczy i dookoła mnie za gęstą mgłą dostrzegam setki wykrzywionych w smutnym grymasie twarzy. Gdzie ja jestem? co się dzieje, dlaczego czuję się tak dziwnie, jakbym miała rozdwojenie jaźni, jakby moje ciało nie było moje, jakby moje myśli były obce. Może oszalałam a może wciąż śnię. Niemożliwym jest, żebym znalazła się po drugiej stronie lustra, zupełnie jak Alicja z tej książki.
We mgle dostrzegam ćmę, dużą, niebieską a na jej skrzydłach motyw trupiej czaszki. Teraz już wiem, że na pewno mi się to śni, bo to niemożliwe, żebym była tu naprawdę.
Podchodzę do okna. Krajobraz zmienił się z letniego na jesienny. Patrzę z góry jak ptaki z tą różnicą, że moje skrzydła podcięto. W dole widzę ludzi ubranych w szlafroki takie jak mój wiem też, że oni podobnie cierpią. Teraz stałam się osobą z marginesu, bo takich jak ja, nikt nie traktuje poważnie.
Kiedy teraz patrzę w lustro, widzę swoje odbicie, ale jest ono jak z waty.
Uśmiecham się uśmiechem smutnym, jak ćma którą gdzieś, kiedyś widziałam. Zamykam oczy, zasypiam i czuję, że to jest mój świat, świat po drugiej stronie lustra.