U babci
kleci rymy jak najęta.
Nic nie widzi, nic nie słyszy,
tak wierszami jest zajęta.
Chociaż mnie pilnować miała,
smażyć placki i lepić pierożki,
całkiem o mnie zapomniała,
gryzie ołówek i pisze strofki.
Więc ja siedzę sobie w kątku
i tnę obraz, co wisiał na ścianie,
by później kawałek, po kawalątku,
złożyć od nowa to malowanie.
I jestem nawet pewna, że potem
babcia będzie zadowolona,
bo "Wielka dama z kotem"
na puzzle jest przerobiona.