zimowa pełnia
oszroniona trawa
w blasku księżyca łudząc śniegu bielą
poświata srebrzysta
świat zaczarowuje
kredą i ołówkiem krajobraz szkicuje
choć daleko tuż obok
brzozowe gałązki migocą nagością
a smukłe sosny śpią
otulone księżycowym srebrem
i samotny krzew kryją pod swoim cieniem
od czerni lasu drżący chłód
podchodzi szeptem
by przy piecu
ogrzać zziębnięte paluszki
a srebrna kula toczy się
wolno po niebie
sypiąc wokół promiennym uśmiechem