X

Logowanie



Zapomiałaś/eś hasła? Przejdź do procedury resetującej.

Jaguar

Wiersz Miesiąca 0
proza wierszowana
2025-05-09 00:51
Na Corrado czekała niespodzianka. Mężczyznę zdziwiła pustka na kuchennym stole. Zwykle po późnym powrocie z dyżuru zaglądał do kuchni, aby coś przegryźć. Pomyślał, że niedługo nadejdzie pora śniadaniowa, więc nie warto zaglądać do lodówki. Z napełnioną po brzegi szklanką wody skierował kroki do sypialni. Nieoczekiwanie nogi napotkały przeszkodę, nie zapalił światła, ponieważ mógł obudzić śpiącą żonę. Jego oczom ukazał się mały mebelek przykryty obrusem, który pod wpływem uderzenia ociekał płynem. Po chwili uśmiechnął się do własnych myśli.
Do pokoju powrócił intarsjowany stolik pamiętający dobre stare czasy, który Joanna wypatrzyła na strychu. Rzadko tam zaglądała, ale zniszczony antyk przypadł jej do gustu. Wspominała dawno oglądaną wystawę w Brzegu, gdzie współczesny artysta zastosował tę technikę w swoich kompozycjach. Ujęło ją wzornictwo i przeplatane rodzaje drewna od lipy po mahoń i heban w niewielkim stoliczku. Znalazła nawet znaki herbowe, których mąż nie potrafił zidentyfikować. Szybko podjęła decyzję o poddaniu renowacji dawnego cudeńka. Zabiegi konserwacyjne trwały długo, po kilku miesiącach mebelek powrócił w domowe progi, odnowiony i pełen gracji na wybrzuszonych nóżkach z miniaturowymi postaciami zwierząt.
Rozlana woda oszczędziła ozdobną powierzchnię, ale na piersiach koszula przesiąkła wodą. Poszedł do kuchni, skąd wrócił z ręcznikiem. Zdjął stojące naczynia i przyjrzał się zabytkowi. Nie znalazł plam ani śladu zniszczeń, wszelkie ubytki zostały uzupełnione po mistrzowsku. Nie przypominał starego grata, który przeleżał na strychu prawie pięćdziesiąt lat, wyglądał jak artefakt z muzeum.
Unoszące się zapachy przypomniały o głodzie. Otworzył pierwszy termos, w którym dominował zapach majeranku i czerwonego barszczu. Znalazł karteczkę zapisaną wyjątkowo starannym pismem Joanny, że nie mogła oprzeć się pokusom Morfeusza i naszykowała kolację w nieco zmienionej formie niż zwykle. Paszteciki leżały w płaskim pojemniku, a obiecany bigos zachował odpowiednią temperaturę. Liścik zawierał jeszcze jedną informację „Wszystko do spożycia naraz, niewiele kapusty z uwagi na późną porę”.
Przypomnień o ograniczaniu w jedzeniu przysmaków Corrado wyjątkowo nie lubił. Apetyt rósł w miarę jedzenia, ale świt i nieśmiało wkradające się światło do sypialni wzmogło zmęczenie. Puste pojemniki wróciły do kuchni, mieniąca się inkrustacja przykuła uwagę lekarza. Wyczyszczone drewno krążyło w oczach jak mozaika. Senność dawała znak o sobie.
W otoczeniu Joanny wszystko znajdowało się w niebywałym porządku. Zwykle napotykał leżące na poduszce okulary, otwartą książkę lub słuchawki. Kiedyś nawet znalazł etui w kapciach, a płytkę CD z piosenkami Joe Dassin w kopercie kołdry. Joanna uparcie trwała w przekonaniu, że nie będzie spała pod kocem i prześcieradłem jak w typowym francuskim domostwie. Musiał również zrezygnować z materaca pod głowę i zastąpić go dwoma puszystymi poduszkami. Te innowacje nie budziły sprzeciwu.
Niepokoiła twarz Joanny, w paroksyzmie strachu. Emocje grały główną rolę, wierciła się w prawo i w lewo po całej szerokości łoża. Dotknął czoło zlane potem. Nie wyczuł śladu gorączki ani choroby. Senne majaki nie dawały chwili spokoju. Czołgała się po pościeli jak żołnierz w odwrocie w pobliżu wroga, który zagarnął prawie całe terytorium. Dobrnęła do skraju niebywale szerokiego łóżka. Jeden ruch ramion, a upadłaby na podłogę. Jednym podskokiem znalazł się w pobliżu i podtrzymał lejące się ciało żony nękane widocznym utrapieniem.
- Asia, obudź się! Jestem tu, koniec koszmarów -- powtarzał kilkakrotnie bez rezultatu. Ułożył głowę na kolanach i gładził dłonią po policzkach.
Joanna ocknęła się jak małe dziecko, które spotkała surowa kara. Słowo „przepraszam” stanowiło pierwszy odruch.
-- Co ci dolega, kochanie? – czule zwrócił się do żony. – Walczyłaś z potworem? O mało nie zleciałaś z łóżka. Nie czytaj horrorów, grożą nocnymi koszmarami. Wyglądasz jak po wspinaczce, mokre włosy i poduszka.
W sawannie spotkałam się oko w oko z jaguarem. Olśniewał pięknym futrem, ale bałam się zrobić nieostrożny ruch, gdyż ten gatunek kotów ma niebywale wyostrzony słuch. Nadleciał żabiru na ratunek i ruchami skrzydeł dawał wskazówki jak uchronić się przed pazurami bestii. Nie pozwolił wstać, nakazał turlać się bezszelestnie wśród wysokich traw. Przy nieostrożnym posunięciu nisko pochylał dziób. Opiekował się mną jak pisklakiem -- opowiadała.
-- Nie do końca -- zażartował Corrado. – Mogłaś się potłuc i uszkodzić szczękę.
-- Gdybyś nie przyszedł w porę, połamałabym kolejne kości. Twoje dłonie mnie ocaliły. Nie mogłabym egzystować spokojnie bez ciebie. Niezawodnie zjawiasz się, kiedy potrzebuję pomocy. Bez ciebie skończyłabym na dnie przepaści albo w piekle za próbę samobójczą.
-- A co byłoby ze mną, gdyby nie twoja troska.
-- Usidliłaby cię inna sprytna kobieta.
-- Przyznajesz więc, że inteligencji i mocy ci nie brakuje.
-- Sprzyja mi łut szczęścia, który mi podarowałeś -- przy czym spojrzała na pierścionek zaręczynowy, z którym nigdy się nie rozstawała. Obrączkę zaś trzymała w fikuśnym pudełeczku zawsze przed kąpielą.
-- Sentymentalne biedactwo – pomyślał Corrado i zanucił ciepłym głosem piosenkę Joe Dassin „Si tu n’existais pas, pourquoi j’existerais?”.
Joanna wyraźnie ożywiła się. Rozmowa potoczyła się wokół zrekonstruowanego stolika i wybornej kolacji.
Kiedy już mieli ułożyć się do snu, Corrado odkrył drewnianą figurkę jaguara na półeczce. Wyobraził sobie, że w sypialni Joanna długo siedziała z Diną, która dopytywała o historię związaną z miniaturową rzeźbą. Doskonale pamiętał bezkrwawe polowanie na dostojnego kota w Brazylii. Płynęli drewnianą łodzią w stronę, gdzie zwierzę zwykło pojawiać się na wypoczynek na brzegu rzeki. Wszelkie czworonogi obawiały się dzikiego kota nocą, gdyż wtedy wyruszał na łowy. Brali udział w trzech rejsach, najpierw ulubieniec turystów nie pojawił się. Potem prawie w negliżu wbiegli do łodzi, aby spojrzeć na bestię, ale bez nieodłącznego aparatu. Trzecia prób okazała się pomyślna, ale zwierzę schroniło się w cieniu na czatach, niedaleko wylegiwała się ofiara. Czuli się usatysfakcjonowani, chwilami pojawiał się projekt wypadu nocą na wieżę aby wyjść na spotkanie z okazem tego gatunku, który na wolności żyje tylko na bagnistym obszarze Brazylii. Do wyprawy nie doszło, gdyż upragnione spotkanie odbyło się bez skrajnego wysiłku i zagrożenia.
Spali do południa. Niezawodna Francesca po cichutku zabrała brudne naczynia i przestawiła stolik. Zafascynowały ją barokowe wzory, ale zwyciężył rozsądek, gdyż nie ma sensu ponownie narażać odnowiony mebel na zadrapania i niepotrzebne szturchańce.
Wnuczka brylowała wśród koleżanek o bliskim kontakcie z jaguarem. Koyo znalazł w maleńkim sklepiku sporego futrzaka przypominającego groźnego kota z rzekomo prawdziwą sierścią mieszkańca sawanny na urodziny Diny. Ubarwiała opowieść Joanny, a zainteresowanym dzieciakom na przyjęciu wręczała autentyczne zdjęcia, przechwalając się, że sama uchwyciła zwierzę w zmiennych pozach. Ani Joanna ani Corro nie zaprzeczali. Radosne chwile nie należą do codzienności, a szczęśliwe dzieciństwo zapisuje się we wspomnieniach, a po latach cieszy jak spełniona bajka.
Corrado nie dał zwieść się pozorom, czuł, że sen opowiadany przez Joannę ma głębsze podłoże, ukryte lęki albo nawrót niebezpiecznej choroby. Nie bez powodu zasypywała męża egzystencjonalnymi pytaniami. Jaguar posłużył tylko za pretekst. Na łodziach czuli się bezpieczni pod opieką miejscowej ludności, która zadbała o komfort i niecodzienne emocje.
Bożena Joanna
marzec 2025
„Si tu n’existais pas, pourquoi j’existerais?” (francuski) - Gdybyś ty nie istniała, dlaczego miałbym ja istnieć
autor
Bożena Joanna
Bożena Joanna

Ocena wiersza

Wiersz został oceniony
1 raz

Oceny tego wiersza są jeszcze niewidoczne, będą dostępne dopiero po otrzymaniu 5-ciu ocen.

Zaloguj się, aby móc dodać ocenę wiersza.





Komentarze

Kolor wiersza: zielony


Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.


jobo
jobo
trzy godziny temu
Ocierkę o Marquesa zapodajesz?-"Miłość w czasach zarazy"= myk mojego życia
lireratury czytania!

ExtraBOl! Zespół taki niegdyś istniał, bliskich mi ludzi.

Szac i deszcz gwiazd!


jobo
trzy godziny temu
Ps.
M.W. Llosa="Miasto i psy", tam też był Jaguar!


Autor poleca


Autor na ten moment nie promuje wierszy
Pokaż mniej



X

Napisz powód zgłoszenia komentarza do moderacji

X

Napisz powód zgłoszenia wiersza do moderacji

 

x
Polityka plików cookies

Nasza strona korzysta z plików cookies. Używamy ich w celu poprawy jakości świadczonych przez nas usług. Jeżeli nie wyrażasz na to zgody, możesz zmienić ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji na temat wykorzystywanych przez nas informacji zapisywanych w plikach cookies znajdziesz w polityce plików cookies. Czytaj więcej.

Klauzula Informacyjna

Szanowni Użytkownicy

Od 25 maja 2018 roku w Unii Europejskiej obowiązuje nowa regulacja dotycząca ochrony danych osobowych – RODO, czyli Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych).

W praktyce Internauci otrzymują większą kontrolę nad swoimi danymi osobowymi.

O tym kto jest Administratorem Państwa danych osobowych, jak je przetwarzamy oraz chronimy można przeczytać klikając link umieszczony w dolnej części komunikatu lub po zamknięciu okienka link "Polityka Prywatności" widoczny zawsze na dole strony.

Dokument Polityka Prywatności stanowi integralny załącznik do Regulaminu.

Czytaj treść polityki prywatności