Wierzba płacząca
Uprzywilejowana pozycja
Dostępna z balkonu
Zwykłego blokowiska
O betonowej strukturze
Jak na latającym dywanie
Z arabskiej baśni
Upojona zapachem
Unoszę się ponad
Wierzchołkami drzew
Ich korony podłoże
Podzwrotnikowego lasu
Mieszanina gatunków
Kształtów i kolorów
Mozaika jak ze snu
Rosłe modrzewie
Pną się ku obłokom
Nieskazitelna linia pionu
Wyróżnia te giganty
W tłumie pobratymców
Miękko opadające
Gałązki wierzby
O cieniutkich listkach
I skali symetrii jak spod igły
Nie mierzą ku górze
Chylą się ku ziemi
W eleganckim ukłonie
Z wdziękiem paproci
Wrażliwe na świeże
Podmuchy powietrza
Gęsta czupryna
Mojego chłopaka
Z prostymi włosami
Sięgającymi ramion
Patrzy ze zdjęcia
Chciałabym zanurzyć dłonie
We fryzurze ciemnoblond
Zajrzeć w głąb zielonych oczu
Obfitość listowia zasłania oblicze
Popłyną z góry łzy bezsilności
Nie powrócą tamte chwile
Bożena Joanna
Październik 2020