scheda (2/5)
Pogłaskałam go po głowie i ponownie ululałam. Zasypiając mruknął: "kocham cię mamo".
Nie mogłam już zasnąć. Miałam prawdziwy mętlik w głowie. Teraz dopiero widzę jak ogromną traumę zgotowałam dzieciom, przez to, że na czas nie podjęłam rozsądnej decyzji. Robertowi i tak nic nie było w stanie pomóc, zbyt szczelnie wsiąkał w pijackie towarzystwo, a ja od dawna nie byłam kobietą, którą szanował. Ostatnie trzy lata z nim - to była totalna walka o przetrwanie. Wynosił z domu co się dało, sprzedawał, pił i od czasu do czasu wracał. Stracił pracę, co niby jeszcze bardziej go zniechęciło do walki o rodzinę i siebie. A tak naprawdę, on chyba nie spodziewał się takiej dorosłości, zabawa w rodzinę to karkołomne akrobacje do wyzbycia się własnego egoizmu. Powoli dla dzieci rezygnujesz ze wszystkiego, spokoju, zdrowia, itd. Ciągle coś się dzieje, nawet wtedy, kiedy pragniesz chociażby godziny ciszy i spokoju.
Pamiętam wrześniowe popołudnie, kiedy to w skromnej białej sukience, patrząc na niego jak na największy cud i dar, recytowałam z pełnym przekonaniem przysięgę małżeńską. Za nami pół kościoła świadków, że zobowiązaliśmy się być ze sobą na dobre i na złe, tworząc nierozerwalny węzeł sakramentu. Patrząc na obraz Jezusa, nie mogłam uwierzyć, że właśnie mnie spotkało takie szczęście. To była prawdziwa magia. Samo wesele już mniej, bo sporo wujków dało sobie nieźle w palnik, i jak to w każdej rodzinie, były krótkie spięcia.
*
Lubię soboty. Wtedy jest mniej kłótni z dzieciakami o naukę. Mogę z nimi porozmawiać i dać im odrobinę energii. Nie zauważyłam u nich szczególnej tęsknoty za Robertem. Raczej określiłabym to jako ulgę. Większy komfort psychiczny, zwłaszcza dla Zosi, która przezywała jego przesiadywanie na osiedlowym murku z innymi pijaczkami, a dzieciaki z klasy dawały jej odczuć, że jest z patologicznej rodzinny, koleżanki sukcesywnie odstawiały ją w kąt. Zresztą, o ile z którąś była bliżej związana emocjonalnie w grę wchodziły tylko domowe odwiedziny w ich domach. Nasz dom był osadzony na minie. Zawsze mógł wrócić wypity i niezadowolony Robert.
Wszystkie płaszczyzny zarówno mojego życia jak i dzieci były zdominowane przez jego nałóg, ciągnął nas ze sobą na dno. Wiele razy wbrew sobie i ostatnich resztek wstydu musiałam pożyczać pieniądze od sąsiadek na chleb. Nauczyłam się zawsze jakieś drobne sprytnie ukrywać, żeby nie przepił wszystkiego, np. w bucie. Jakie to było absurdalne. A jednocześnie konieczne, by przetrwać…
*
Zaparzyłam sobie kawę, Maciek jeszcze śpi. Janek też. Słyszę jak Zosia w swoim pokoju trzaska drzwiczkami szafki, pewnie znowu jest zdenerwowana, bo nie ma się w co ubrać. Po chwili przysiadła się do mnie.
Jest taka smutna... Nie ma w niej tej iskry nastolatki, buntu, szaleństwa. Patrzę na nią jak na zoraną życiem kobietę, taką samą jak ja.
- Mamo, dlaczego jesteś taka smutna? – zapytała znienacka.
- E tam… Zamyśliłam się tylko – skłamałam.
- Maciek znowu się posikał? Słyszałam jak w nocy chodziłaś…
-Tak, to pewnie przez tę wizytę na cmentarzu. – Próbowałam się tłumaczyć, a ciężar winy dociskał mnie coraz silniej.
- Wiesz, ja nigdy, przenigdy nie wyjdę za mąż! - Stanowczo się zarzekała. Jaka ona jest jeszcze naiwna – pomyślałam.
- Dlaczego Zosiu? To, że ja tak, a nie inaczej wybrałam, nie znaczy, że i twoje życie będzie tak wyglądało. Jesteś mądrą dziewczyną. – Starałam się dodać jej otuchy.
- A ty? Dlaczego wybrałaś ojca? – Zosia z wyrzutem zapytała.
- Mogłabym ci odpowiedzieć, że jak dorośniesz to zrozumiesz, ale nie chcę. Traktuję cię poważnie. Ludzie pod wpływem różnych zdarzeń w życiu po prostu się zmieniają. Kiedy masz naście lat i zakochujesz się ogromną miłością, przecież nie masz pojęcia jak ty się zmienisz przez dekadę, a co dopiero drugi człowiek, który wywodzi się tak naprawdę z nieznanej ci rodziny. Wiesz jak wyglądają spotkania w narzeczeństwie, wszystkie kanty się prostuje… Widzisz, co chcesz widzieć. Pokazujesz, co chcesz pokazać. Małżeństwo wszystko weryfikuje, a do tego ciągle dochodzą różne niezależne od ciebie zrządzenia losu, czasami same złe. Tak jak to spotkało mnie i tatę. Kiedy się poznaliśmy miałam siedemnaście lat i pstro w głowie, nie słuchałam rodziców, wydawało mi się, że znam życie wystarczająco dobrze. Dzisiaj widzę, wiem, że to był bardzo idealistyczny świat, całkowicie oderwany od realnej egzystencji… A tam…- Przerwałam, bo już czułam dogłębny smutek.
– Lepiej zrób sobie kanapkę, jesteś taka chuda!
- Jak ty to wszystko wytrzymałaś, mamo? – zapytała wzruszona.
- Zosiu, tak samo jak wy…
*
To był przełomowy moment w moim życiu. Moje oczy, czy chciałam, czy nie ,widziały w końcu całokształt własnego tchórzostwa. To nie było jedynie cierpienie psychiczne i fizycznie, tym ubabrałam na zawsze i swoje dzieci. Dobrze, że mogę płakać. Kiedyś, gdy uzbieram rzekę łez, odkupię czas dzieciaków, by nauczyć je, że są naprawdę wartościowymi ludźmi, a choroba ojca, była chorobą śmiertelną.
Ci co nie chcą mieć szansy na lepsze dni i nadziei, już nigdy więcej nie będą mieli wstępu do mojego życia.
Zaczynam nowy rozdział. Rozdział, pt. „lepsze jutro”. Kropka.
Ocena wiersza
Treść
Warsztat
Zaloguj się, aby móc dodać ocenę wiersza.
Komentarze
Kolor wiersza: zielony
Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.
Stare dzieje, obecnie od ponad dwudziestu lat w całkowitej abstynencji.
Wiem jakie spustoszenie czyni, nie tylko w organizmie, ale wobec najbliższych.
Cudem wyszedłem z tego nałogu, a powodem były długi, zresztą dość liczne, skończyła się kasa, picia nie było. Trzeba było wszystko na długi, była nauczka...
Świetnie Gosiu opisujesz, widać dar spostrzegania, super, tak trzymaj. :)
Z racji tego, że bardzo lubię ludzi, to ich obserwacja dla mnie jest cenną nauką. Dziękuję za docenienie prozy.
Serdeczności Lwie!
Ludzie się zmieniają, ale niestety rzadko na korzyść, więc w temacie małżeństwa zmieniłem zdanie o 180 stopni. Dobre się zdarzają, tak jak wygrane w kasynie.
Pozdrawiam i powtórzę, co napisałem. Świetny, mądry tekst.
Pozdrawiam
Serdeczności ogromne dla Ciebie Ulu :))
A Twój tekst świetny i czekam na ciąg dalszy.
Pozdrawiam z wyrazami szacunku - Gocha :)
z czystym sumieniem mogę Wam polecić film "Cztery dni";
pozdrowienia :)
Pozdrawiam Iwono i dziękuję za czytanie oraz refleksję - Gocha.
Pozdrawiam Kochana Przyjaciółko - Gocha.
Serdeczności, Gosiu :))⭐😘❤
PS. Ocena i komentarz za dwie części.
Co do opowiadania, to temat od dawna znany w naszym społeczeństwie i pięknie przemilczany, bo niekomfortowy, ale takie toczy się w większości polskich rodzin życie. Moim celem jest pokazanie, że nie ma sytuacji bez wyjścia, że dobro najsłabszych, jest priorytetem, a oceny społeczne nic nie znaczą, wobec tego jak bardzo alkoholicy degradują poczucie wartości całych swoich rodzin, gdzie oni sami mają wszystko i wszystkich gdzieś. To jest choroba psychiczna, którą bezwzględnie należy leczyć i szczególną troską otaczać ich rodziny.
Na tym zakończę, bo jestem pewna, że Twoja empatia i wiedza doskonale moją ciszę zapełnią.
Zaszczyt dla mnie, że chcesz, czytasz i zostawiasz komentarz.
Serdeczności dla Ciebie z całego mojego serca - Gocha.
Pozdrawiam Kochana mocno - Gocha.
To jest każdym dniem życia...
Którego nam brakuje...
K...C...B...
Pozdrawiam ciepło - Gocha.
Każde dziedzictwo buduje przyszłość więc jak najbardziej należy zapominać o poczuciu krzywdy i poczuciu "bycia gorszym" a bazować na tym, co dobre - żyję, uśmiecham się, daję radę, potrafię to i to i tamto... To, co było, jest elementem mojej historii, ale mnie nie definiuje.
Pozdrawiam i ślę komplet gwiazdek :)
Można żyć na dobre i na złe, kiedy obie te strony w miarę się równoważą, natomiast nie da się żyć i udawać rodziny, kiedy wszystko się sypie, przez tego, który jest tylko zakałą, a nie filarem rodziny.
Pozdrawiam z ukłonem - Gocha.
I oby bohaterce się udało „lepsze jutro”
Pozdrawiam serdecznie 🦋
Pozdrawiam Motylku.
Smutny obrazek
Pozdrawiam ciepło Grażynko - Gocha.
pomimo że poruszą traumatyczne historie, to jednak
jest w niej na końcu optymizm, pokazuje, że
peelka jest silna i nie pozwoli na to, by w przyszłości ktoś
niszczył jej życie i jej dzieci, wie, co jest w życiu ważne,
wie, że niestety każdy popełnia błędy, czasem
można źle ulokować uczucia, a później to się mści na nas samych,
ale skąd można wszystko przewidzieć?
Niestety, nie można, czasem ktoś wydaje się
super i nawet taki na początku jest,
a później proza życia weryfikuje
pewne rzeczy niestety nie zawsze pozytywnie,
ale może wszystko jest po coś, choćby
po to, by wyciągać życiowe lekcje, mimo, że są one bolesne?
Pozdrawiam serdecznie i ciepło,
Gosieńko, przesyłam uściski na dobry dzień.
Ja też nie napisałam komentarza, aby Ciebie urazić,
Gosiu.
Raz jeszcze pozdrawiam Cię serdecznie,
moja ulubiona Poetko :)
sobie życzy.
Miłego wieczoru Gosiu życzę,
serdeczności przesyłam.
Pozdrawiam z ogromem pozytywnych uczuć - Gocha.
Pozdrawiam serdecznie
Pozdrawiam Ciepło - Gocha.
Inne wiersze z tej samej kategorii
Inne wiersze tego autora
Nasza strona korzysta z plików cookies. Używamy ich w celu poprawy jakości świadczonych przez nas usług. Jeżeli nie wyrażasz na to zgody, możesz zmienić ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji na temat wykorzystywanych przez nas informacji zapisywanych w plikach cookies znajdziesz w polityce plików cookies. Czytaj więcej.
Szanowni Użytkownicy
Od 25 maja 2018 roku w Unii Europejskiej obowiązuje nowa regulacja dotycząca ochrony danych osobowych – RODO, czyli Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych).
W praktyce Internauci otrzymują większą kontrolę nad swoimi danymi osobowymi.
O tym kto jest Administratorem Państwa danych osobowych, jak je przetwarzamy oraz chronimy można przeczytać klikając link umieszczony w dolnej części komunikatu lub po zamknięciu okienka link "Polityka Prywatności" widoczny zawsze na dole strony.
Dokument Polityka Prywatności stanowi integralny załącznik do Regulaminu.
Czytaj treść polityki prywatności