transport upadłych dusz
zapadają się w wilgotną ziemię
przenikliwym chłodem
milczy zakazana historia
kruszy poschnięte gałęzie
łamie obumarłe drzewa
które żywą krwią wzbierają
i bolą na zapas
obłoki pary z zastygłych ust
zakrzywiają czasoprzestrzeń
zbierają się w krzywiźnie nieba
wymieniają między sobą
przykurzone wspomnienia
po czym spływają łzami
wsiąkając w głęboki sen
nad którym mgła przeznaczenia
rozpościera swoje smutki
i okrywa je na zawsze
niewidocznym płaszczem
zapomnienia
pod cmentarzem starym jak świat
na którym anioł albo sługa diabła
owinął powietrze kolczastym szalem
i położył kręte, kolejowe szyny
po których to będą stukać koła
z transportem upadłych dusz
w dalekiej drodze
do nowego
zbawienia