W ramionach świtu
Za oknem świt
Budzi się dzień z letargu nocy
Wstaję wraz z nim
Zostawiam sny gdzieś na uboczu
Ptaszyny śpiew
Rozbudza mnie i miłą moją
Miłości zew
Cichutko wchodzi do pokoju
Przytulam się
Do piersi jej i pieszczę całą
Językiem swym
Unoszę ją, i wciąż nam mało
Jej krzyk jak żar
Rozpala mnie do czerwoności
To Boży dar
Wypełnia się w naszej miłości
Na chwilę świat
Zatrzymał się bez win bez piekła
Czas stracił kształt
Prowadząc nas w dolinę piękna
GrzesioR
23-05-2025