Wiatr wspomnień
Łzawe poranki wsiąkają w ziemię jak deszcz.
Ile złych i dobrych rzeczy musiało się zdarzyć,
ilu ludzi witałam i żegnałam w swoim życiu,
dając im szansę na poznanie mojej historii?
Ile śladów stóp zatarłam mimochodem,
stąpając ścieżkami tych,
co byli tu przede mną?
Ile wierszy napisałam by opisać to, co czuję,
gubiąc się w odmętach szaleństwa?
Ile książek oddychało w mych dłoniach,
obejmowanych z czułością,
podczas bezsennych nocy?
Ile dźwięków wibrowało w mych uszach,
gdy fircyk wiatr zapraszał do tańca, smukłe, wierzbowe gałązki,
które dygotały w spazmach,
rzucane o okno, zmiennością kochanka?
Cisza mruczy złowrogo,
ani myśli przejmować się moim lękiem,
ściga się z wyobraźnią,
przywołując dźwięki fortepianu.
Szukam ostatnich śladów
mojej obecności w kuchni.
Strach nie przemija,
ja tak...