Hej wietrze...
co biegasz po szczytach gór
i przytulasz tak mocno
jodły i sosny, że pękają im serca
pod siłą Twojego uścisku.
Ty, który targasz za włosy
kosodrzewiny i spadasz w dół
ze świstem i hukiem,
towarzysząc schodzącym w doliny
lawinom śniegu i kamieni.
Ty, który wyrywasz wątłe
i nic niewinne trawy
i wleczesz je ze sobą bez litości.
Ty, który nie pozwalasz chmurom
siedzieć bezczynnie na szczytach
i odbierasz oddech turystom.
Hej wietrze,
uważaj byś nie obudził
rycerzy śpiących pod Giewontem.
Nie nadszedł jeszcze czas...