ciepłem rąk
w cieniu kory, wśród jesieni
to kolor ciszy, ton głęboki,
jak stare drzewo, jak mrok
z palety spływa cień orzecha
płótno chwytam w dłoń
trochę ochry, szczypta sieny
i świat staje się bardziej senny
nie krzyczy szarość, a szepcze
o tym, co dawne, co przedtem
w nim echo liści i kurz historii
blask lampy, cień melancholii
maluję jedynie mym głosem
nie krzykiem, cichym losem
właśnie w tonach jasnych
i ciemnych, więcej światła
pada w zakamarki
przestrzeni własnych
