w ciemnym kącie
otwartej przestrzeni
w zapłakanych oczach
i czarnym ubraniu
otulam ciszę
wszyscy mówią:
zobaczymy, co przyniesie jutro
a ja nie chcę ujrzeć tego jutra
może i planuję przyszłość
ale żadnej dla siebie nie widzę
rozdaję swoją radość
lecz nie pamiętam już
jak ona smakuje
nie chcę nikomu przeszkadzać
przepraszam za swoje istnienie
cierpię tak cicho, że nikt nie słyszy
a ‘’wszystko ok.’’
może być ostatnim
desperackim krzykiem
niewidzialne łzy
mogą być najtrudniejsze
do wytarcia
ten uśmiech
może być skrytą maską
przed początkiem końca
bo siedząc w ciemnym kącie
nie dostrzegam mego cienia
ni światła nadziei
