Ładny trup
ostatnią ścieżkę pozamiatam
i w jesionowym futerale
ułożą mnie na piedestale,
niechaj ubiorą mnie bez nudy
w ciasną koszulkę i bermudy.
Na stopach klapki, lub sandały
by się purystki nie czepiały.
Także tupecik z dużym lokiem,
by panie wabił swym urokiem.
Biceps widoczny z każdej strony,
oraz sześciopak zaznaczony.
Lekko szpanując przy tym klatą,
czyli ogólnie na bogato.
Niech panie skręca żal nieśmiały,
że mnie tak rzadko używały.
Przy trumnie Anny, lub Moniki
niech me czytają limeryki,
W przerwach liberał zaś z komuchem
zabezpieczeni przed wybuchem,
niechaj pieśń snują przy muzyce,
chwaląc wymownie w niej prawicę.
Ja zaś gdzieś z dołu, albo z góry,
przez dym piekielny, może chmury
będę się skręcał z tej przyczyny,
że ich obejrzę kwaśne miny.
Gdy już mnie śmiech przestanie mielić
nadejdzie czas by się spopielić.
Kopciuchy idą precz cmentarne,
żeby nie poszło to na marne.
Niech będzie prosta ma marszruta.
Wielka ciepłownia, albo huta.
Ostatnią w sercu mam nadzieję,
że może kogoś tak ogrzeję.
Albo się wtopię w stal i potem
będę szyną, lub samolotem.
Zostanie po mnie pean śliczny.
"Ćwiczył, choć bywał też liryczny.
Nie stronił chłop od polityki
i składał fajne limeryki".