zachód słońca
siły na rozpacz której za wiele
weszło w utarty życiowy schemat
jakby na stałe być przyjacielem
chciała bez zgody mojej . na szczęście
ja ciągle wierzę że słońce wstanie
a owy smutek którego nie chcę
stanie się zwykłym ludzkim kochaniem
bez animozji brutalnej siły
co umysł mąci zasłania oczy
i powstrzymując gniew daje miłość
w tej wyzłacanej zachodem nocy
.
jeśli umrzeć to po cichu
rozwiać się jak mlecz na wietrze
i odlecieć w nową przyszłość
gdzie się błogosławi przestrzeń
jeśli umrzeć to bez chwały
głosów których nikt nie poznał
na tym świecie co za mały
jest na wielkość małych doznań
jeśli umrzeć to z uśmiechem
wybaczenia tym co winni
są nie-popełnionych grzechów
które stały się moimi
.
kołysz się brzozo do czarnej ziemi
która ci matką i grobem będzie
gdy wiatr się stanie dla ciebie niemy
ostatnie liście opadną głębiej
niż ta muzyka która kołysze
teraz tak lekko twoje ramiona
i balladami przerywa ciszę
nie myśląc o tym byś mogła konać
kiedy babiego lata nić przędzie
nostalgię kruchą jak owe wersy
które poezja czasem obejmie
niczym jesienny zbiór cichych wierszy
.