całokształt
to jakby niebo całe
skupiło się w obłoku
myśli tak doskonałej
że więcej nie potrzeba
na tą magiczną chwilę
gdy czuję jakby niebo
było letnim motylem
bo przecież nie zimowym
gdy spokój błękit plecie
w mojej szalonej głowie
dla której wszystko w świecie
jest wierszem doskonałym
który ma rytm i chemię
jestem dziś światem całym
i takie to przyjemne
.
w wielkim środku niczego
czas łaskawie kołysze
wielką siłę i niemoc
krzyk natury i ciszę
a ja jak w trampolinie
zamotana bez reszty
ciągle skaczę . choć ginę
wchodzę w ciszy podszepty
w wielkim środku niczego
choć pełnego bez miary
zwalczam siłą swą niemoc
i odprawiam z nią czary
.
z dymem papierosa puszczam
wszystkie zadawnione winy
i zamykam jadu usta
euforycznie . bez przyczyny
bez potrzeby . tak bezwolnie
jak się kłębią snów opary
wokół ciebie choć koło mnie
zdają się być węchem starym
wciąż czującym zmiany rytmu
pośród twardych wersów życia
na wprost nieba malachitu
w którym cała jestem skryta
hej!