Lokator na dziko i na szczęście
Zdrowy podobno. Oby...
Szczerze mówiąc miewam wątpliwości.
Lubi grzebać.
Lubi grzebać mi w myślach
a najgorsze, że w duszy.
Nie pyta czy może,
grzebie.
Gdera przy tym po cichu,
czasem nuci.
Nierzadko trzy grosze dorzuci
nie bacząc przy tym czy się zgadzam.
Przeważnie stawia na swoim,
kto by go słuchał ale...
niech ma dla świętego spokoju.
Rozlicza czas a może na odwrót,
wiem, że ząb czasu to postrach,
tylko młodszych mówi
więc nie mam co się bać.
Jakby się zaprzyjaźnili.
Z intuicją kłóci się o złoty,
środek co prawda,
mówiąc, że to dla mojego dobra.
Wierzę, złoto to złoto, nie ukrywam lubię.
I wrażliwość nęka dodam,
bezceremonialnie,
co za sztywniak bez ikry.
Nic to, mieszka sobie tak od dawna,
na mój koszt rzecz jasna.
Inni mówią, że ich lokator przyzwoitszy
ale czy ich kto pyta?
Może i przeszkadza czasem
lecz to mój rozsądek,
osobisty.