Zbyt mało teraz w teraz
powrotami w smutki i radości
Skądś wracam, dokądś idę
Wybiegam w dal najskrytszą
naiwnie myśląc, że najgorsze za mną
a wszystko wymarzone się spełni
Zatroskało się serce nicością
rozdartą na skrzyżowaniu bez znaków
z kontrolowaną hipokrytką nadzieją
nie chcąc zatracić się w skrajnościach
Skądś wracam, dokądś idę
z hipokrytką nadzieją pod rękę
Niech sobie będę tą głupią
Jak zwykle czegoś będę żałować
ale przynajmniej nie tego,
że nie starczyło mi odwagi