Kłótnia
Kłamstwo wdrapało się na dach domu
żeby widziane było z oddali.
Dokonać pragnie w myślach przełomu,
więc się nadyma, puszy i chwali.
Ja wszystkie wasze spełnię pragnienia.
Służyć wam będę w każdym momencie.
Tylko pomóżcie mi uciec z cienia,
oraz mnie bardziej od prawdy cencie.
Ja wytłumaczę każdą zawiłość,
by się ją przyjąć dało bez bólu.
Będzie radośnie, mądrze i miło,
jedynie mówcie do mnie "mój królu".
Ja nowe wskaże wam horyzonty,
piękną tęczową alternatywę.
W głowach darmowe zrobię remonty,
z serc zatwardziałą zdejmę okrywę.
Ja wszystko mogę, wszystkich przekonam,
tylko mi dajcie tubę do ręki.
Trwać będę wiecznie, nigdy nie skonam.
A jakie przy tym mam słodkie wdzięki.
Z obrońcy granic sadystę zrobię,
wystarczy spojrzeć nań z pewnej strony.
Przed szczepionkami rozleję fobię,
choć żal wyznawców trzebić legiony.
Wszystko dokładnie zmanipuluję,
wystarczy tylko zamętu trwoga.
Kościół rozkruszę, wiarę zatruję.
Potem, gdy zechcę zabiję Boga.
Prawda z uśmiechem mówi. Kochanie,
choćbyś szukała sprytnych uników,
kłamstwo się nigdy prawdą nie stanie,
najwyżej słowem z ust polityków.