Mistrz i niepokojąco białe przebiśniegi Małgorzaty IX
~ Michaił Bułhakow
okrywała szyję jasnymi włosami całowała rumieniec na dobranoc
i malowała półsenne nimfy w marzeniach
budowała piece dla ciepłych dłoni a w popiele zasypiała…
„W białym płaszczu z podbiciem koloru krwawnika, posuwistym krokiem kawalerzysty, wczesnym rankiem czternastego dnia wiosennego miesiąca nisan pod krytą kolumnadę łączącą oba skrzydła pałacu Heroda Wielkiego wyszedł procurator Judei Poncjusz Piłat”.
potem spadł deszcz czerwońców z trzech stron
zabrał nadzieję
czterech jeźdźców Apokalipsy porozrywało je na strzępy
„jesiotr drugiej świeżości”
owinięte kłamstwo w tłusty pergamin
jest po prostu nieświeże zepsute od głowy
szatan staje się bardziej ludzki a człowiek bardziej diabelski
demon naprawia piekielne życie
sacrum zostaje zbliżone od profanum
„miłosierdzie jest możliwe zawsze i wobec wszystkich”
nieutulona w rozpaczy szła o świtaniu po rozlanych słonecznikach
to nie-kobiety prowadziły tramwaje
tylko nie-mężczyźni czołgami kopali doły
Anuszka z Małgorzatą szukała nieśmiertelników w rozkwitniętych przebiśniegach…