tworzenie i niszczenie jako droga do nieskończoności
za uchylone drzwi
jak otwarte powieki jeszcze nie opadły
a już noc kurczy cień pomiędzy źrenicami
piękne fasady kryją niekiedy tylko pozory
a ich wnętrze jak strąki fasoli pękają z nadmiaru powszedniości
roztrzaskując nadzieję na nieoczekiwanie
pełne napięcia i bólu
ukryte życie w powiązanych patchworkach krzyczy
a może w zamknięciu trwa cisza
i nic poza nią
wędrówka za uchylone drzwi jak złodziejka wykrada
tajemnice i pruje osnowę więzi
na kanwie zewnętrzności
a jednak
nie domykajmy ich zostawmy prześwit dla duszy