X

Logowanie



Zapomiałaś/eś hasła? Przejdź do procedury resetującej.

scheda (3/5)

Wiersz Miesiąca 0
proza wierszowana
2023-12-15 07:11
Przesiedziałam dwie godziny w piwnicy i robiłam rekonesans, co mogę sprzedać, aby połatać budżet. Kilka rzeczy wystawię na OLX-ie, mały rowerek Maćka, dwa stare fotele, teraz wraca na nie moda, są jeszcze cztery drewniane krzesła po rodzicach Roberta. Rozmyślałam co mogę robić w domu, żeby być z dzieciakami a równocześnie dorobić. No więc postanowiłam robić pierogi ruskie i z kapustą i grzybami. Ciocia z Borów Tucholskich zawsze podrzuca mi reklamówkę suszonych grzybów, więc to co najdroższe mam za darmo, pozostałe składniki są tanie, a głównie nakład pracy daje spory zysk. Kobiety mają teraz zbyt mało czasu, żeby się tym zajmować, a kto nie lubi pierogów?

Muszę pokazać dzieciom, że z każdej sytuacji jest wyjście i trzeba sobie radzić na różne sposoby, nie chcę by miały takie życie jak ja.

Rzeczy z piwnicy Janek sfotografował i wrzucił na stronę. A ja niedzielny wieczór spędziłam lepiąc pierogi. Zrobiłam dwieście. Nie czuję palców. Ugotowałam, zamroziłam sortując po 20 sztuk. Daliśmy ogłoszenie o domowych smakołykach, z dowozem za darmo. Jasiu będzie dostarczał na terenie miasta pod klatki na rowerze. Po urlopie powiem wszystkim koleżankom w pracy, że chętnie mogę piec ciasta na święta, (będą niebawem), torty , no i pierogi. Byłam z siebie cholernie zadowolona. Dzieciaki też. W końcu pojawił się u nich błysk nadziei. Teraz tylko pozostaje mi modlić się o chętnych. Może te święta nie będą takie okrutne, jak te, który serwował nam Robert przez ostatnie pięć lat.

*

Jak to w życiu bywa, na rodzinę nie mam co liczyć. Rodzice nigdy nie zaakceptowali Roberta. O ile tata jako tako go tolerował, mama w ogóle. Można powiedzieć, że nienawidziła go i do końca nie potrafiła zrozumieć jego nałogu, wyborów i zachowania. Nie przyszła na pogrzeb, było mi cholernie przykro, i do dzisiaj dudnią mi w głowie jej słowa.

- W końcu zaczniesz normalnie żyć, swoim życiem i dla dzieci.

Oczywiście ile mogli, to pomagali mi finansowo, tata na emeryturze, a mama na rencie, cholernie drogie leki na ich przypadłości. Honor nie pozwalał mi ciągle wyciągać ręki, bo przecież mają swoje potrzeby i życie, które powinno być spokojne. Niejednokrotnie prosili mnie, abym spakowała rzeczy dzieci i swoje, i wprowadziła się do nich. Nie mogłam, bo ciągle wierzyłam, że w jakiś sposób moja obecność zachęci go do dłuższych odwyków. Poza tym, przysięgałam, że go nie opuszczę. Ciągle okłamywałam się, że to moja misja w życiu, by wyrwać ze szponów nałogu człowieka, którego kocham. Nie zdawałam sobie sprawy z tego jakiego podstępnego mam wroga – alkohol. W każdej postaci, na każdym rogu czekał na Roberta. On zaś bez zastanowienia wybierał picie…do upadłego.

Moja siostra urządziła się zagranicą. Powodzi jej się dobrze, ale praktycznie nie mamy żadnych relacji i kontaktów, bo nie było jak w dorosłym życiu o nie dbać, skoro wiecznie płakałam i szukałam w osiedlowych knajpkach, potem w melinach Roberta. Do tego dzieci, wieczny raban. Ona ceniła spokój i szczerze nienawidziła dzieci. Kiedyś spotkała mnie z trójką u rodziców podczas nielicznych odwiedzin w Polsce. Powiedziała – Jezus, jak ty wyglądasz? Aśka, co ty z siebie zrobiłaś? Wyglądasz jak wrak i ucisz tę swoją ferajnę…

To były wszystkie czułości od niej. Może chciała wtedy mnie zmotywować? Sama była bardzo zadbana. Szczupła i bystra. Ja bardziej wrodziłam się w ojca. Lubiliśmy być pod pantoflem i cierpieć.

*

Urlop mija szybko, w każdej wolnej chwili robię pierogi. Stawy dają się coraz dotkliwiej we znaki, ale jeśli czegoś się oczekuje, to bez działania i pracy nic się nie zmieni.

Wchodzę do pokoju Zosi, (chłopcy mają obok) bałagan jak cholera. Porozrzucane ubrania, książki, jak to u podlotka. Nie mam siły się z nią ciągle wykłócać o porządek, a sama już od roku jej nie sprzątam.

- Zosiu, po weekendzie wracam do pracy, no… chciałabym, żebyś przypilnowała trochę chłopaków, wiesz, że żeby się nie lenili z nauką… - Łagodnie poprosiłam.

- Na pewno nie! Mamo ja kończę ósmą klasę i sama muszę mieć spokój, by się nauczyć. Marzę o liceum, rozumiesz? – podniesionym tonem odpowiedziała.

- Chociaż od czasu do czasu wyjrzyj do nich… - Nie dałam za wygraną.

- Mamo, ja chcę być nastolatką, jak inne moje koleżanki, a nie przybraną matką dla braci! Ja nie chcę dzieci! Nie mam dzieci! – wrzasnęła, aż poczułam dreszcz.

Zamknęłam drzwi jej pokoju. Usiadłam w kuchni. Pomyślałam, że ma rację, ale co z tego jak inne rozwiązania nie są w zasięgu ręki. Wiem, że za kwadrans przyjdzie skruszona, przeprosi i przytuli się. Musi wykrzyczeć niemoc. A ja ciągle wybaczać sobie…

Mogłabym wziąć zwolnienie lekarskie, ale to nie wchodzi w grę, stracę 20 procent pensji. Zasiłek opiekuńczy należy się tylko na dzieci do ósmego roku życia, Maciek skończył osiem lat w maju. Nikt przecież się nie martwi, i nie myśli jak mam sobie poradzić. Ręce opadają.

**

Dni mijają za szybko, by czymś je odróżnić. Monolit zlewa się w szarość jak blok, w którym mieszkamy. Przydałaby się nowa elewacja, jak mi nowy powiew wiatru dobrej zmiany. Prawie całą noc nie spałam rozmyślając, że niebawem Mikołajki, a ja nic nie mam dla dzieci. Ten kto mówi, że to nie jest najważniejsze, jest hipokrytą. Podczas wojny można było się tłumaczyć, dzisiaj to po prostu wyraz bezsilności. Poza tym to dzieci, a nie dorośli, którzy powinni posiadać umiejętność dostosowania się do każdej sytuacji. Dzieci chcą w rodzicach widzieć bohaterów, a nie przegranych. To przecież dzięki wzorcom z domu później umiejscawiają się w społeczeństwie. Nie chcę, by czuły się marginesem.

*

Cholerny market wysysał ze mnie energię jak wampir energetyczny. Sam fakt, że znowu muszę tam iść przyprawiał mnie o ból żołądka. Chyba mam nerwicę, która ma na imię „Regina” – kierowniczka. Dała mi dzisiaj tak popalić, że po prostu padam. Ale miała na koniec dnia pracy przygotowaną niespodziankę. Rozmowę indywidualną. Godzina trzynasta pięćdziesiąt, wchodzę jak osika do jej klitki. Siedzi naburmuszona. Boję się.

- Pani Joanno, jak tak sobie panią obserwuję, to nie ma w pani ni krzty energii… - Zaczęła grubo.

- Staram się – odpowiedziałam.

- No właśnie ja tego starania nie widzę. Wie pani ile mam podań o pracę miesięcznie? – sączyła jak żmija jad. Powoli i prosto w serce.

- Naprawdę się staram. – W głowie miałam pustkę, a całe moje ciało trawił paraliż o utratę pracy.

- Ma pani ostatnią szansę. Jeśli pani nie wykaże się w ciągu grudnia, to niestety, będę zmuszona rozwiązać umowę o pracę. Rozumie pani? Zbyt często przychodzi pani do pracy zmęczona! Nie wnikam nawet w powody, ale na miłość boską, niech pani weźmie się w garść. – Brzmiała jak żałobny dzwon.

- Obiecuję poprawę, postaram się bardziej – wystraszona do granic rozsądku powiedziałam.

*

Po chwili kiedy wyszłam z gabinetu dostałam dwa SMS-y. Pierwszy od Zosi : „Mamo wracaj do domu, Janek znowu bije Maćka!” i drugi z banku : „Przypominamy o zabezpieczeniu środków na koncie do pobrania raty…”, a za sekundę trzeci od wychowawczyni Janka : „ Szanowna pani, syn ciągle opuszcza zajęcia on-line, proszę o nadzór i kontakt z psychologiem szkolnym. Jankowi z powodu braków w gromadzeniu niezbędnej wiedzy, grozi brak klasyfikacji do następnej klasy…”

Popłakałam się. Emocje szalały we mnie z siłą Niagary. Co ja takiego zrobiłam, że mam to co mam, a może inaczej, dlaczego moje życie nie układa się przynajmniej przeciętnie?

Skończyłam zmianę i załamana ruszyłam przed siebie do domu, na oślep, jak koń. Łzy leciały mi jak grochy, a maseczka była zawilgocona katarem. Usiadłam w pobliskim parku, dwa kilometry od domu. Zdjęłam maseczkę i jak zwierz zaczęłam płakać z głębi duszy, tak, że zanosiłam się jak histeryczka. Wiedziałam, że przy dzieciakach nie mogę sobie pozwolić na taki stan. Czułam, że wszystkie tamy puściły. Patrzyłam na drzewa i każde było idealne, bym mogła się na nim powiesić.

Nagle przysiadł się do mnie jakiś dojrzały mężczyzna ubrany na czarno.
Pomyślałam, że to mój stan ducha.

- Dzień dobry. Dlaczego jest pani taka smutna? – zapytał.

W związku z tym, że w tej chwili wszystko było mi obojętne odpowiedziałam.

- Mam wszystkiego dosyć. Siebie, pracy, obowiązków. Jestem do niczego. Jestem złą matką, byłam złą żoną, jestem złą córką i nawet pracownicą…- Płakałam nieustannie.

- A to ciekawe… - Uśmiechnął się do mnie.

- To prawda. Właśnie wybieram sobie drzewo…- odpowiedziałam bez namysłu.

- Dziecko, o czym ty mówisz, nigdy nie jest tak źle, żeby nie mogło być gorzej. Bóg wie co robi… - mówił z przekonaniem, a mnie każde słowo dogłębnie dźgało. Pomyślałam, że to nawiedzony wariat.

- Mam trójkę dzieci, długi po mężu alkoholiku, jestem biedna, i nie mam siły, żeby wydajnie pracować w markecie. Dzieci wyżywają się na mnie za wybór męża… Szkoła upomina, a ja nie mam żadnych pieniędzy na święta!!! – wykrzyczałam mu w twarz.

- Masz moją wizytówkę…– Podał mi ją. – Wiesz, gdzie jest bar „Niezpominajka”? Na Wiślanej. Przyjdź dziecko na ósmą. Powiedz, że z polecenia Wiktora. Zapamiętaj tylko. A teraz idź do dzieci i przygotuj im obiad.

*

Oczywiście, że nie mogłam spać całą noc. Różne myśli kłębiły mi się w głowie. Ale powiew nadziei dodawał mi siły.

Rano ubrałam się w najlepsze (stare) rzeczy. Wypiłam kawę i ruszyłam na Wiślaną. Dotarłam na czas. Serce próbowało mi wyskoczyć z klatki piersiowej, ale starałam się je zatrzymać. Spora restauracja, pięknie wykończona, nigdy nie bywałam z Robertem w takich miejscach. Weszłam do korytarza. Portier zapytał w jakiej sprawie. Powiedziałam, że ja do pana Wiktora. Minęło kilka chwil, ze schodów zszedł do mnie Wiktor z jakąś kobietą.

- Witam dziecko. – Spojrzał na mnie przyjaźnie – To moja żona Teresa. – Wskazał na kobietę u jego boku.

- Dzień dobry. – Niepewnie się przywitałam.

- Mamy dla Ciebie pracę… W związku z COVID-em działamy tylko w trybie dostaw. Właśnie okazało się, że jedna z kucharek wyjeżdża za granicę, do chorego męża, więc mamy wakat. Lubisz gotować? – zapytał.

- Uwielbiam – odpowiedziałam.

- No więc do twoich obowiązków będzie należało odgrzewanie pierogów i nakładanie dodatków na pizzę. Dasz radę? – zapytała Teresa.

- Oczywiście. Sama robię pierogi. Mam z tysiąc świeżych w domu, znaczy zamrożonych… – wybełkotałam szczęśliwa.

- Cudownie, odkupimy wszystkie. Zapewne są smaczne. – Zapewniała Teresa.

- Co do pensji, to myślę, że trzy i pół tysiąca na miesiąc próby, po tym czasie jak się sprawdzisz będzie podwyżka. – Zadeklarował Wiktor.

- Cudownie! – odpowiedziałam ze łzami w oczach, tym razem ze szczęścia.

- No to dziecko załatwiaj formalności z wymówieniem z marketu, resztę dopracujemy na miejscu… - Zaproponował Wiktor.

Tak! Tak! Tak! – krzyczałam do siebie w duchu. Jednocześnie czułam, że to jakaś przedziwna świąteczna magia.

autor

Ocena wiersza

Wiersz został oceniony
16 razy
Treść

6
11
5
5
4
0
3
0
2
0
1
0
0
0
Warsztat

6
5
5
11
4
0
3
0
2
0
1
0
0
0

Zaloguj się, aby móc dodać ocenę wiersza.





Komentarze

Kolor wiersza: zielony


Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.


Proste Słowa
Proste Słowa
2023-12-16
Barwnie życiowo, pięknie oddane realia,
co kontrastuje z całością. Idę pod następną część.


bez definicji
2023-12-16
Serdeczności Piękny Lwie!

Waldi1
Waldi1
2023-12-15
ajw ma rację ..a Twoje łzy muszą być jak perły ... pozdrawiam serdecznie ...


bez definicji
2023-12-16
Kochany Waldi, ja nie płaczę, bo to nie o mnie proza, ale dziękuję Ci za empatię.
Pozdrawiam Cię i Twoją Jadzię!

ajw
ajw
2023-12-15
"Będzie dobrze" mówil do mnie kiedyś kolega, a ja za te słowa chciałam go zabić ;) A trzeba właśnie wiary i nadziei. No i dobrych ludzi na swej drodze. Cieszę się, że peelka ich znalazła :)


bez definicji
2023-12-16
Bardzo mi miło za Twoje słowa. Przyznam, że uwielbiam szczęśliwe zakończenia, bo przecież zła passa musi się kiedyś skończyć, by nadeszło lepsze!

Pięknie Ci dziękuję Iwonko za obecność i komentarz.

Elżbieta
Elżbieta
2023-12-15
Piękna opowieść z przesłaniem...nie można tracić nadziei, nie raz zjawia się niewiadomo skąd... , gdy już wydaję się, że dalej tylko przepaść! A swoją drogą, nie jestem za tym, żeby wszem i wobec opowiadać o swoich kłopotach, jednak warto w pewnych sytuacjach się otworzyć...
Dziękuję, Kochana za opowieść, która przywraca nadzieję w dobro i szlachetność:))⭐😘💕


bez definicji
2023-12-16
Dokładnie Elu, czasami jednak w momencie przesilenia emocjonalnego warto z siebie wszystko co złe wykrzyczeć!

Przytulam mocno i dziękuję, że czytasz!

AS***
AS***
2023-12-15
czytam po cichu :)
serdeczne Jedenastko :)


bez definicji
2023-12-16
Kłaniam się drogi Przyjacielu i liczę, że Cię nie zawiodłam prozą.
Pozdrawiam Ciepło Siódemko :)

tańcząca z wiatrem
Wspaniała, bardzo wzruszająca proza, pięknie napisana.
Tak sobie myślę, że czasem to jest tak, że jakby wszystko na raz się sprzysięgło wobec nas, że wszystko się nam sypie na głowę, ale też kiedy już mamy wszystkiego serdecznie dość, bywa, że już doszliśmy do ściany naszej wytrzymałości,
to nagle okazuje się, że ktoś nam zupełnie obcy wyciąga do nas rękę
i staje się nasza pociechą, a może nawet Aniołem Stróżem,
który niesie nam pomoc i dzięki któremu odzyskujemy wiarę w siebie i ludzi.
Bardzo mnie cieszy to, że mimo tych wszystkich trudności
i ciężkiej sytuacji peelki, tuż przed Świętami zawitała do
nie nadzieja na odmianę losu, cieszy mnie taki happy end,
sądzę, że w życiu, może nie zawsze, ale często też się one
zdarzają, myślę też że nawet w najgorszej sytuacji
bywa tak, że może przyjść z niej wybawienie.
Pozdrawiam, z dużym uznaniem, zarówno dla treści jak i warsztatu,
miłego dnia życząc, Gosiu <3


bez definicji
2023-12-16
Pięknie Ci dziękuję Grażynko za bardzo wnikliwy komentarz, który zawiera serce tej części opowiadania. Pisząc staram się być bardzo realistyczna w przekazie, opieram się na obserwowaniu ludzi i ich opowiadaniach o tym co czują.
Pozdrawiam Cię Kochana i dziękuję, że jesteś.

MadziaLena
MadziaLena
2023-12-15
Ja za Samisen - już dzisiaj dwa razy łzy mi stanęły w oczach na TW dzięki Rzabaprzezrz i Tobie Gosiu <3
Już zgłaszam się po książkę/ zbiór :)
Pięknego dnia :)


bez definicji
2023-12-16
Niezwykle mi miło, że potrafię wzbudzać takie silne emocje. Niestety dal niektórych życie nie bywa zbyt hojne, a przecież i takie historie należy opisać.
Kłaniam się nisko Madziu :)

samisen
samisen
2023-12-15
Cudowna historia pięknie opisana…. Nie mogę takich czytać bo od razu serce mi płacze i zalewam się łzami
Pozdrawiam serdecznie.


bez definicji
2023-12-16
I mnie ciężko się ją pisało, bo sama wzruszałam się losem bohaterów. Jarku, takie komentarze są dla mnie bezcenne, kiedy wiem, że to co robię ma sens i potrafi wzbudzić dogłębne uczucia.
Kłaniam się i szczęścia Ci życzę!

Marek Żak
Marek Żak
2023-12-15
Może to jeszcze nie happy end, ale powiew z tej drugiej strony. Trzymam kciuki za peelkę. Tekst znowu super, przeczytałem z przyjemnością. Pozdrawiam serdecznie. M.


bez definicji
2023-12-16
Uwielbiam szczęśliwe zakończenia i tutaj takie będzie, bo przecież w życiu musi być w końcu równowaga pomiędzy cierpieniem a szczęściem.
Dziękuję Ci Marku za obecność i czytanie oraz komentarz.

Bożena Joanna
Bożena Joanna
2023-12-15
Taka pomocna dłoń przyszła jakby z nieba, kiedy wszystko sprzysięgło się przeciwko tej kobiecie. Czasami życie potrafi zaskoczyć z dobrej strony.
Pozdrowienia!


bez definicji
2023-12-16
I oby jak najczęściej takie Anioły stawały na drodze potrzebujących wsparcia.
Pozdrawiam ciepło Bożenko i dziękuję za czytanie.

naskraju*<sup>(*)</sup>
naskraju*(*)
2023-12-15
Początek w chaosie myśli o czasie przeszłym, przyszłym i wspomnienia o rodzinnych zgrzytach, siostrzanej na pewno miłości i donosy ze szkoły... w dali utrata pracy i powrót z pracy z rozgoryczeniem i odpoczynkiem dla ujścia łez zarysował "jutro" z optymistycznym spojrzeniem. Teresa i Wiktor jak Anioły Stróże pojawili sie na drodze Joanny do lepszego. Czyli są jeszcze przyzwoici ludzie, którzy nie oceniają innych, ale podają pomocną dłoń.

Miłego dnia


bez definicji
2023-12-16
Tak. Czasami po prostu trzeba się do kogoś otworzyć ze swoimi problemami i wyrzucić wszystko z siebie. Przyznam, że ta proza była dla mnie jedną z najtrudniejszych, bo przeżywałam ją, jakbym była bohaterką, mnie na szczęście taki problem nigdy nie dotknął.
Wielce Ci jestem wdzięczna, że zaglądasz do mnie i zostawiasz wspaniałe komentarze, pełne zrozumienia.
Pozdrawiam ciepło Ulko :)

Motylek78
Motylek78
2023-12-15
Piękne aż się wzruszyłam
Piszesz cudownie
Treść świetna widać przychodzi lekko- tak mi się wydaje
Wena cię nie opuszcza i niech tak pozostanie
Pozdrawiam serdecznie 🦋


bez definicji
2023-12-16
Taki komentarz to dla mnie największa nagroda, kochany Motylku.
Samych najpiękniejszych chwil Ci życzę!

matka
matka
2023-12-15
Gosiu , to opowiadanie jest piękne i niestety prawdziwe. Niestety bywają kobiety w takiej sytuacji , podziwiam bohaterkę utworu . Gratuluję pomysłu i wykonania - Masz dar do pisania ciekawych opowiadań. Pozdrawiam cieplutko i pozostawiam gwiazdki Irena


bez definicji
2023-12-16
Serdecznie Ci Matko dziękuję, staram się bardzo, by pisać przede wszystkim życiowo, chyba że piszę prozę fantasy, którą uwielbiam.
Kłaniam się nisko Irenko.

klaks
klaks
2023-12-15
Cudowne, wzbudza nadzieję. Oby takim ludziom jak najczęściej przydarzała się taka magia.
Pięknego dnia życzę :)


bez definicji
2023-12-16
Również tak myślę, po każdej burzy pojawia się tęcza.
Pozdrawiam ciepło Grażynko.


Pokaż mniej


X

Napisz powód zgłoszenia komentarza do moderacji

X

Napisz powód zgłoszenia wiersza do moderacji

 

x
Polityka plików cookies

Nasza strona korzysta z plików cookies. Używamy ich w celu poprawy jakości świadczonych przez nas usług. Jeżeli nie wyrażasz na to zgody, możesz zmienić ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji na temat wykorzystywanych przez nas informacji zapisywanych w plikach cookies znajdziesz w polityce plików cookies. Czytaj więcej.

Klauzula Informacyjna

Szanowni Użytkownicy

Od 25 maja 2018 roku w Unii Europejskiej obowiązuje nowa regulacja dotycząca ochrony danych osobowych – RODO, czyli Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych).

W praktyce Internauci otrzymują większą kontrolę nad swoimi danymi osobowymi.

O tym kto jest Administratorem Państwa danych osobowych, jak je przetwarzamy oraz chronimy można przeczytać klikając link umieszczony w dolnej części komunikatu lub po zamknięciu okienka link "Polityka Prywatności" widoczny zawsze na dole strony.

Dokument Polityka Prywatności stanowi integralny załącznik do Regulaminu.

Czytaj treść polityki prywatności