egoistka (szort)
Od dwóch miesięcy nie mieszkają razem, bo Kazik znalazł w końcu prawdziwą miłość a nie ten rudy falsyfikat. Od początku czuł przez skórę, że to nie to, ale jej ojciec wmówił mu, że ją kocha, jak zaszła w ciążę pod koniec liceum. Mogli mieszkać u jej rodziców, no to co? Miał się nie zgodzić?
Ujrzał w oddali kobietę. Na pierwszy rzut nie poznał jej. Finezyjnie upięte włosy, modra sukienka, cieliste szpilki, cholernie wydłużające nogi i schudła. Dwa miesiące, a tu takie cuda! To oszustka jedna! Skinęli do siebie tylko głowami. Weszli do środka. Przed nimi takie sobie biurko i dosyć pulchna kobieta około sześćdziesiątki, zmęczona życiem, szara twarz, zero emocji. Naprzeciwko biurka jedna kanapa, usiedli na dwóch krańcach, by stworzyć jak największy dystans (pomyśleć, że kiedyś spali w jednym łóżku, i czasami było im nawet dobrze).
- Witam państwa. Jestem Maria Kwoczyńska, pełnię rolę waszego mediatora. Tak też proszę się do mnie zwracać, mianowicie „mediatorze”. Otóż moja rola dzisiaj jest taka, byśmy ustalili wasze żądania co do podziału opieki nad dziećmi i podziału majątku, by w zgodzie i z największą dbałością o dobro waszych pociech przejść przez ten trudny czas… - Zaczęła Kwoczyńska, jak papuga. Miała wkurzający akcent. Kazik pomyślał, że to jakaś szopka.
Kwoczyńska co chwilę poprawiała spadające okulary, Kazik czuł, że zaraz sam jej je wciśnie na wielki nos. Ależ brzydka, pewnie stara panna – pomyślał znowu.
-Może zaczniemy od pani? – Spojrzała spod okularów na Zosię.
Zosia nerwowo zmieniła pozycję nóg, zakładając teraz prawą na lewą.
- Mediatorze, żeby było sprawniej, proszę dać szansę mężowi. Ja chętnie się dostosuję… – wystrzeliła jak z procy.
- Zatem proszę mi o sobie opowiedzieć, panie Flaczyński. Jak pan wyobraża sobie przyszłość po rozwodzie? Wie pan zapewne, że przeciętny rozwód bez mediatora trwa do dwóch lat, co bywa prawdziwym piekłem, ze mną obiecuję pójdzie w kilka miesięcy. – Znowu poprawia okulary.
- A co ja mam mówić? – Kazik był coraz bardziej zdenerwowany.
- No, na przykład jakie pan ma relacje z synami… - Kwoczyńska była zdziwiona jego postawą.
- Jak jakie? Normalne. – Wściekła starucha, rzucił do Kwoczyńskiej w myślach.
- Panie Flaczyński, co znaczy normalne? Dokładniej proszę.
Kazik podrapał się w głowę. Właśnie przypomniało mu się, że nie widział chłopaków od dwóch miesięcy, przecież tego nie powie, Zośka, pewnie zaraz mu to wyrzyga.
- Pomogę panu, kiedy ostatni raz widział pan dzieci? Ile pan ma dzieci? Jakie mają imiona? Z którym dzieckiem jest pan silniej związany? – Kwoczyńska znosiła pytania jak jajka.
-Noo... Teraz to już się trochę z nimi nie widziałem… - wybąkał.
- Proszę o sprecyzowanie wypowiedzi.
- Wyprowadziłem się dwa miesiące temu do nowej partnerki, trzeba było zrobić mały remont, i zleciało… Mam dwóch synów, prawie dorośli, Jarosław ma 9 lat, a Antoni 12 lat. Kocham tak samo jednego, jak i drugiego. Tak samo tęsknię – mówił jak na przesłuchaniu w komisariacie, ale był coraz bardziej zdenerwowany.
- Do rzeczy panie Flaczyński, do rzeczy, zaraz czas się skończy, a żona jeszcze nawet nie zaczęła. – Popędzała mediatorka, a on nie mógł zebrać myśli, bo kątem oka patrzył na nogi Zośki. Przy nim po domu chodziła tylko w przydeptanych kapciach. Szlag.
- Mogę zabierać chłopaków na przykład co drugi weekend. W piątek około siedemnastej i odwiozę ich o dwudziestej w niedzielę. No wiadomo, alimenty trudna rzecz, bo moja Halinka, znaczy nowa partnerka też ma dwójkę dzieci i ciężko będzie, bo właśnie pracę straciła, no to myślę, że tak cztery stówki wystarczy… - Zadowolony z siebie zadeklarował.
- Czterysta na jedno dziecko? To rozsądnie – przytaknęła „Kwoka”.
- No, nie! Po dwieście, pani, po dwieście, bo Halinka pracy nie ma! – wykrzyczał przestraszony i lekko zawstydzony – Poza tym Zośka ma jeszcze po osiemset od państwa, to sobie poradzi… - Wyjaśnił.
- A co pan chce zabrać z domu? – stara papuga ciągle pytała.
- Nic, już wszystko zabrałem, swój telewizor, pięćdziesiąt cali na raty, no i sprzęt, narzędzia, i swój fotel, samochód wiadomo, jak sam wybrałem, to mój. Tam już nic nie ma do dzielenia – Teraz był cholernie dumny z siebie, załatwił sprawę po męsku.
Kwoczyńska tylko pokiwała głową. Zanotowała wszystko skrupulatnie i przeszła do zapoznania się ze zdaniem Zosi.
- A pani? Jak pani widzi życie rodzinne po rozwodzie? Na co pani liczy? - Kwoczyńska znowu majstruje przy okularach.
- Z opowiadań porównawczych między mną, a moją następczynią, wyperswadowanych przez męża, po głębokim namyśle postanowiłam, że dzieci chętnie przekażę w ręce ojca. Cóż, te dwieście złotych a nawet trzysta na miesiąc dam na każdego syna. Oczywiście i te osiemset od państwa na męża przepiszę. Niech te dzieci „prawie dorosłe” jak określił mąż, nauczą się w końcu bycia w prawdziwej rodzinie, bo my jej nie tworzyliśmy. Chłopcy potrzebują teraz bardziej przykładnego ojca, Kazimierz jest katolikiem. Jest prawy. Ja, cóż, ateistka, ciągle w chmurach… - Słodko i przekonująco, ze łzami w oczach opowiadała Zośka.
Kazik nie wierzył w to co słyszy. A to cholerna żmija, pewnie kogoś ma!
- Pani Flaczyńska, no tak matce nie przystoi mówić, jestem oburzona! – Kwoczyńska zniosła prawie jajko ze zdziwienia.
- Ależ ja jedynie chcę prawdziwej rodziny i dobra dzieci, czy to złe? Byłam matką non stop. Wychowywałam chłopców sama przez cały czas, mąż zabronił mi pracować. Prałam, gotowałam, sprzątałam. Jak się okazało, nie byłam ani dobrą żoną, ani matką, skoro mąż od dwóch lat miał kochankę… Zawsze mi powtarzał jak mantrę, że nic nie potrafię, a synów źle wychowałam, pragnę ich dobra, by nie zaprzepaścić ich świetlanej przyszłości przy mężu… Czy to źle? A ja, cóż? Czas najwyższy zapracować na swoją emeryturę, bo póki co, nic nie mam.
- Panie Flaczyński!? Co pan na to?
Flaczyński zbladł. Sprawa przesądzona. Dzieci muszą być tam, gdzie są prawdziwe wartości. Mediatorka wnioskuje i wskazuje, by dzieci zostały na stałe pod opieką ojca.
Zosia wychodząc z kamienicy spojrzała w niebo. Zobaczyła tęczę. Ależ świat jest czasami piękny!
Ocena wiersza
Treść
Warsztat
Zaloguj się, aby móc dodać ocenę wiersza.
Komentarze
Kolor wiersza: zielony
Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.
Mimo, że sytuacja przedstawiona jest fikcyjna to ja popieram wybory tej kobiety bo przynajmniej ona zaczęła wreszcie "żyć", być sobą. Po prostu uciekła od stereotypowego przymusu społecznego, od konwenansów narzucanych jej od małego i tyle.
W rzeczywistości matka jaka by nie była (wzorowy przykład czy patologia) zawsze dostaje opiekę nawet jak mężczyzna nie jest w "tych obowiązkach" gorszy (zaradny, pracujący kochający dzieci, bez nałogów itp).
Przyjmij dziwny prezent : https://www.youtube.com/watch?v=l-IN2LnRL3o
Wszystko oparte na "strachu/zastraszaniu", w końcu ostracyzmie.
Ps. dobrze, że można tu czasami tak pogadać.
Pozdrawiam Małgo :)
Ten opisany przeze mnie przykład, miał też wyczulić na problem wyborów kobiety, która np. przed czterdziestką, z zerowym doświadczeniem ponad prace domowe, chce postawić w końcu na siebie... A dzieci zapewne Kaziu chętnie by jej pozwalał widywać ile dusza zapragnie. W Polsce jest wiele żelaznych stereotypów, ważne, że chociaż przez chwilę, można zauważyć, że można czuć, wybrać inaczej... Czy lepiej? Nie mam pojęcia.
Pozdrawiam i dziękuję Ci za przedstawione, własne zdanie.
Wspaniałej niedzieli :))
Na zewnątrz kobieta wygląda na egoistkę ale kierując się własną intuicją i znajomością męża podejmuje kroki niezrozumiałe dla otoczenia bo wciąż kocha męża i chce uratować ich rodzinę, dzieci uchronić przed ich małżeńskimi trudnościami w relacjach.
Błyskotliwe, zaskakujące i zastanawiające opowiadanie, zbyt mało danych aby oceniać motywy postępowania, duże pole dla wyobraźni według mnie.
Pozdrawiam serdecznie Bezko :)
Pozdrawiam z niskim ukłonem.
Czytam i czytam komentarze i Twoje odpowiedzi, Gosiu, i muszę przyznać, że jestem zdumiony. 🙃 Całością...
Myślę, że dla uczciwości, po pierwsze należałoby stwierdzić fakt, że Twój tekst nie jest "prozą wierszowaną". Natomiast to jest chyba ogólny problem na tym portalu z hasłem "proza wierszowana". Mało kto z nas rzeczywiście udostępnia tu to, co znaleźć się tu powinno. Być może brakuje tu zakładki "proza", być może, a z drugiej strony sami autorzy portalu zaznaczają, że jest to portal poetycki, więc nie ma się co dziwić. W internecie są miejsca dla prozy. Sam nawet kiedyś korzystałem z takich.
I dopiero w tym miejscu można przejść do kilku słów komentarza nad Twoim tekstem. Ja natomiast zatrzymam się nadal w teorii. Otóż, najbliżej jest mi do zdania naszej koleżanki rzabyprzezrz, która zwróciła uwagę na groteskowość przekazu. I to jakby jest, tak sobie myślę, najlepsze tutaj podejście do tekstu. Tematyka bowiem, którą poruszyłaś, jest na tyle skomplikowaną sprawą, że nie da się jej ująć w jakimś małym wycinku opowiadania. Jeślibyśmy chcieli rzeczywiście wejść w konkretną i w miarę mądrą rozmowę o zaproponowanej przez Ciebie tematyce, to wówczas potrzeba by nam było przeczytać całe opowiadanie lub powieść. Tak bowiem poznalibyśmy szerszy kontekst sprawy, profile psychologiczne postaci, ich charaktery, a także okoliczności, które doprowadziły ich do miejsca, w którym się znajdujemy teraz, czyli do biura mediatorki sądowej. Sam taki maleńki wycinek, który nam podałaś oczywiście wskazuje na problem jeden, drugi i trzeci, ale nie jest w stanie dać nam na tyle dużo informacji, byśmy mogli (o zgrozo! Nie lubię tego słowa, cholernie nie lubię!) ocenić zachowanie stron. Nie da się tak po prostu uogólniać tak ważnych spraw. I to jest bardzo częsty problem, który dopada tzw. opinię publiczną, czyli szybki osąd. A tu nie należy w ogóle osądzać. Bo któż z nas przeniknąć może serce drugiego człowieka? Przypadków będzie wiele, a każdy inny. Rzeczywiście z punktu widzenia sądu najważniejszą sprawą jest zdecydowanie o przyszłości dziecka. I w pewnym sensie sąd bierze na siebie odpowiedzialność w dokonaniu właśnie sądu.
Nie będę więc rozpisywał się o moralnosciach itp. itd., bo myślę, że to jest zbędne. Sam tekst Twój jest oczywiście napisany ciekawie. Wiemy już nie od dziś, że masz swój styl pisarski i wciągasz czytelnika w kreowany przez swoje pióro świat. Być może naprawdę powinnaś gdzieś publikować całościowe opowiadania lub nawet powieści. Umiesz zaciekawić, ale tutaj, w tym konkretnym przypadku, to dla mnie za mało do wejścia w dyskusję. Aczkolwiek można, można, bo tematów jest sporo, choć ostrzegalbym przed szybkim i bezmyślnym wydawaniem ogólnych osądów.
Pozdrówki Tobie ślę, Gocha. Hej ho! 😊🙋♂️
Przyznaję Ci pełną rację co do ogółu problemu.
Oczywiście, że nie jest to proza wierszowana, a opowiadanie, do tego na ważki temat, a dla rozładowania emocji, podałam je w sposób groteskowy. To celowe. Mogłabym opisać takie spotkanie jako traumę i osobistą tragedię peelki, ale wybrałam inną formę.
Nagrodą dla mnie jest duży odzew i podjęcie tematu przez czytających, to największa nagroda za moje starania.
Co do samej historii, tak jest celowo nieszczelna, by jak najwięcej czytelnik dodał myśląc od siebie...
Jeśli zaś, mam talent do pisania, to w pierwszym rzędzie dziękuję za ten dar Bogu. Pisanie mnie wyzwala z emocji, pozwala przenosić się w różne światy, żyć wymyślonymi historiami, a przy tym jeśli się uda, przekazać cokolwiek czytającym, otworzyć na inne aspekty, bo przecież każdy z nas ma swoje życie, problemy, radości, bagaż... Jeśli udaje mi się to choćby w minimalnym stopniu, to ogromna radość dla mnie!
Pozdrawiam Kochany Łukaszu!
W takich wypadkach, nie mozemy z góry, pochopnie oceniac, co jest dla kogo lepsze, nie poznajac doglebnie domowych stosunków.
Rozumiem, ze kobieta z opowiadania, chce zadbac nie tylko o chlopców, ale i swoje zycie, ktore wcześniej bylo bardzo groteskowe, skoro byla od narodzin "domowa kura" . Tego typu zwiazki, sa mi bardzo dobrze znane i jest wiele przypadków, gdzie kobieta odchodzi, bez dziecka.
Nie osadzajmy pochopnie.
Serdeczniści Bezko.
Rozumiem Cie doskonale w podjetym temacie, Gosiu. Nalezy o tym mówic, nalezy tez dzieciom z takich zwiazków pomagac slowem i gestem. Bardzo często dzieci obwiniaja siebie, ze to one spowodowaly rozpad zwiazku. Nalezy z nimi rozmawiac i tlumaczyc, dzieci dobrze wiedza, sa wspanialymi obserwatorami rodziny, co w trawie piszczy.
Temat rzeka.
Mój przykład z niedopowiedzeniami, przedstawia tylko tą a nie inną sytuację u mediatora. Chodziło mi właśnie o wywołanie dyskusji, na temat wyboru tejże kobiety :))
Każdy, kto ma rozum na swoim miejscu - rozumie i wie, jak wiele jest zawiłości w sprawach drobiazgowego podejścia do rozwodu, tak by dzieci pozostały przy rodzicu dla nich bardziej odpowiednim.
Pozdrawiam Driano :)
Pozdrawiam ciepło :)
Mediatorka to tylko kolejna procedura stawiająca pieczęć na życiu.
Świetna akcja, a nazwiska sa znakomite!!!
Pozdrawiam serdecznie
Swoją drogą, ile kobiet z normalnym instynktem macierzyńskim potrafiłoby oddać dzieci pod opiekę byłemu mężowi z obcą kobietą?
Pozdrawiam ciepło i dziękuję za refleksję.
Biorąc sytuację całkiem realnie, cóż taka bezrobotna kobieta, przeciętna jest w stanie zapewnić dzieciom? Owszem, potrwa zanim znajdzie pracę, ale na jakie życie są skazane dzieci? Poza tym od strony pozostawionej żony, często kompletnie zaskoczonej i załamanej rozwodem, bez żadnego wsparcia musi cały obowiązek wychowania prawych obywateli wziąć na siebie...
Temat rzeka...
Dziękuję za czytanie i komentarz.
Pozdrawiam ciepło - Gocha :)
Pozdrawiam Walduś :))
Przytulasy, Kochana i brawa dla Ciebie:))⭐😘💖
Pozdrawiam Kochana Przyjaciółko i ukłon dla Ciebie.
Pozdrawiam Iwono - Gocha :)
Pozdrawiam Lydio i dziękuję za czas na lekturę.
Inne wiersze z tej samej kategorii
Inne wiersze tego autora
Nasza strona korzysta z plików cookies. Używamy ich w celu poprawy jakości świadczonych przez nas usług. Jeżeli nie wyrażasz na to zgody, możesz zmienić ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji na temat wykorzystywanych przez nas informacji zapisywanych w plikach cookies znajdziesz w polityce plików cookies. Czytaj więcej.
Szanowni Użytkownicy
Od 25 maja 2018 roku w Unii Europejskiej obowiązuje nowa regulacja dotycząca ochrony danych osobowych – RODO, czyli Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych).
W praktyce Internauci otrzymują większą kontrolę nad swoimi danymi osobowymi.
O tym kto jest Administratorem Państwa danych osobowych, jak je przetwarzamy oraz chronimy można przeczytać klikając link umieszczony w dolnej części komunikatu lub po zamknięciu okienka link "Polityka Prywatności" widoczny zawsze na dole strony.
Dokument Polityka Prywatności stanowi integralny załącznik do Regulaminu.
Czytaj treść polityki prywatności