X

Logowanie



Zapomiałaś/eś hasła? Przejdź do procedury resetującej.

egoistka (szort)

Wiersz Miesiąca 0
proza wierszowana
2024-03-23 13:47
Obrzeża niewielkiego miasta. Cztery kamienice na krzyż, na jednej z nich szyld „Maria Kwoczyńska – Mediator Rozwodowy”. On zauważył pierwszy, zadowolony wchodzi do środka, czuć stęchlizną jak cholera, wiadomo, mediacje za darmo, państwo dba o rozwodników, tfu, o dzieci rozwodników. Usiadł na plastikowym krześle i nerwowo zerka na zegarek. Jeszcze pięć minut. Czuł, że Zośka się spóźni, nigdy nie była na czas!
Od dwóch miesięcy nie mieszkają razem, bo Kazik znalazł w końcu prawdziwą miłość a nie ten rudy falsyfikat. Od początku czuł przez skórę, że to nie to, ale jej ojciec wmówił mu, że ją kocha, jak zaszła w ciążę pod koniec liceum. Mogli mieszkać u jej rodziców, no to co? Miał się nie zgodzić?

Ujrzał w oddali kobietę. Na pierwszy rzut nie poznał jej. Finezyjnie upięte włosy, modra sukienka, cieliste szpilki, cholernie wydłużające nogi i schudła. Dwa miesiące, a tu takie cuda! To oszustka jedna! Skinęli do siebie tylko głowami. Weszli do środka. Przed nimi takie sobie biurko i dosyć pulchna kobieta około sześćdziesiątki, zmęczona życiem, szara twarz, zero emocji. Naprzeciwko biurka jedna kanapa, usiedli na dwóch krańcach, by stworzyć jak największy dystans (pomyśleć, że kiedyś spali w jednym łóżku, i czasami było im nawet dobrze).

- Witam państwa. Jestem Maria Kwoczyńska, pełnię rolę waszego mediatora. Tak też proszę się do mnie zwracać, mianowicie „mediatorze”. Otóż moja rola dzisiaj jest taka, byśmy ustalili wasze żądania co do podziału opieki nad dziećmi i podziału majątku, by w zgodzie i z największą dbałością o dobro waszych pociech przejść przez ten trudny czas… - Zaczęła Kwoczyńska, jak papuga. Miała wkurzający akcent. Kazik pomyślał, że to jakaś szopka.

Kwoczyńska co chwilę poprawiała spadające okulary, Kazik czuł, że zaraz sam jej je wciśnie na wielki nos. Ależ brzydka, pewnie stara panna – pomyślał znowu.

-Może zaczniemy od pani? – Spojrzała spod okularów na Zosię.

Zosia nerwowo zmieniła pozycję nóg, zakładając teraz prawą na lewą.

- Mediatorze, żeby było sprawniej, proszę dać szansę mężowi. Ja chętnie się dostosuję… – wystrzeliła jak z procy.

- Zatem proszę mi o sobie opowiedzieć, panie Flaczyński. Jak pan wyobraża sobie przyszłość po rozwodzie? Wie pan zapewne, że przeciętny rozwód bez mediatora trwa do dwóch lat, co bywa prawdziwym piekłem, ze mną obiecuję pójdzie w kilka miesięcy. – Znowu poprawia okulary.

- A co ja mam mówić? – Kazik był coraz bardziej zdenerwowany.

- No, na przykład jakie pan ma relacje z synami… - Kwoczyńska była zdziwiona jego postawą.

- Jak jakie? Normalne. – Wściekła starucha, rzucił do Kwoczyńskiej w myślach.

- Panie Flaczyński, co znaczy normalne? Dokładniej proszę.

Kazik podrapał się w głowę. Właśnie przypomniało mu się, że nie widział chłopaków od dwóch miesięcy, przecież tego nie powie, Zośka, pewnie zaraz mu to wyrzyga.

- Pomogę panu, kiedy ostatni raz widział pan dzieci? Ile pan ma dzieci? Jakie mają imiona? Z którym dzieckiem jest pan silniej związany? – Kwoczyńska znosiła pytania jak jajka.

-Noo... Teraz to już się trochę z nimi nie widziałem… - wybąkał.

- Proszę o sprecyzowanie wypowiedzi.

- Wyprowadziłem się dwa miesiące temu do nowej partnerki, trzeba było zrobić mały remont, i zleciało… Mam dwóch synów, prawie dorośli, Jarosław ma 9 lat, a Antoni 12 lat. Kocham tak samo jednego, jak i drugiego. Tak samo tęsknię – mówił jak na przesłuchaniu w komisariacie, ale był coraz bardziej zdenerwowany.

- Do rzeczy panie Flaczyński, do rzeczy, zaraz czas się skończy, a żona jeszcze nawet nie zaczęła. – Popędzała mediatorka, a on nie mógł zebrać myśli, bo kątem oka patrzył na nogi Zośki. Przy nim po domu chodziła tylko w przydeptanych kapciach. Szlag.

- Mogę zabierać chłopaków na przykład co drugi weekend. W piątek około siedemnastej i odwiozę ich o dwudziestej w niedzielę. No wiadomo, alimenty trudna rzecz, bo moja Halinka, znaczy nowa partnerka też ma dwójkę dzieci i ciężko będzie, bo właśnie pracę straciła, no to myślę, że tak cztery stówki wystarczy… - Zadowolony z siebie zadeklarował.

- Czterysta na jedno dziecko? To rozsądnie – przytaknęła „Kwoka”.

- No, nie! Po dwieście, pani, po dwieście, bo Halinka pracy nie ma! – wykrzyczał przestraszony i lekko zawstydzony – Poza tym Zośka ma jeszcze po osiemset od państwa, to sobie poradzi… - Wyjaśnił.

- A co pan chce zabrać z domu? – stara papuga ciągle pytała.

- Nic, już wszystko zabrałem, swój telewizor, pięćdziesiąt cali na raty, no i sprzęt, narzędzia, i swój fotel, samochód wiadomo, jak sam wybrałem, to mój. Tam już nic nie ma do dzielenia – Teraz był cholernie dumny z siebie, załatwił sprawę po męsku.

Kwoczyńska tylko pokiwała głową. Zanotowała wszystko skrupulatnie i przeszła do zapoznania się ze zdaniem Zosi.

- A pani? Jak pani widzi życie rodzinne po rozwodzie? Na co pani liczy? - Kwoczyńska znowu majstruje przy okularach.

- Z opowiadań porównawczych między mną, a moją następczynią, wyperswadowanych przez męża, po głębokim namyśle postanowiłam, że dzieci chętnie przekażę w ręce ojca. Cóż, te dwieście złotych a nawet trzysta na miesiąc dam na każdego syna. Oczywiście i te osiemset od państwa na męża przepiszę. Niech te dzieci „prawie dorosłe” jak określił mąż, nauczą się w końcu bycia w prawdziwej rodzinie, bo my jej nie tworzyliśmy. Chłopcy potrzebują teraz bardziej przykładnego ojca, Kazimierz jest katolikiem. Jest prawy. Ja, cóż, ateistka, ciągle w chmurach… - Słodko i przekonująco, ze łzami w oczach opowiadała Zośka.

Kazik nie wierzył w to co słyszy. A to cholerna żmija, pewnie kogoś ma!

- Pani Flaczyńska, no tak matce nie przystoi mówić, jestem oburzona! – Kwoczyńska zniosła prawie jajko ze zdziwienia.

- Ależ ja jedynie chcę prawdziwej rodziny i dobra dzieci, czy to złe? Byłam matką non stop. Wychowywałam chłopców sama przez cały czas, mąż zabronił mi pracować. Prałam, gotowałam, sprzątałam. Jak się okazało, nie byłam ani dobrą żoną, ani matką, skoro mąż od dwóch lat miał kochankę… Zawsze mi powtarzał jak mantrę, że nic nie potrafię, a synów źle wychowałam, pragnę ich dobra, by nie zaprzepaścić ich świetlanej przyszłości przy mężu… Czy to źle? A ja, cóż? Czas najwyższy zapracować na swoją emeryturę, bo póki co, nic nie mam.

- Panie Flaczyński!? Co pan na to?

Flaczyński zbladł. Sprawa przesądzona. Dzieci muszą być tam, gdzie są prawdziwe wartości. Mediatorka wnioskuje i wskazuje, by dzieci zostały na stałe pod opieką ojca.

Zosia wychodząc z kamienicy spojrzała w niebo. Zobaczyła tęczę. Ależ świat jest czasami piękny!
autor

Ocena wiersza

Wiersz został oceniony
12 razy
Treść

6
6
5
6
4
0
3
0
2
0
1
0
0
0
Warsztat

6
2
5
10
4
0
3
0
2
0
1
0
0
0

Zaloguj się, aby móc dodać ocenę wiersza.





Komentarze

Kolor wiersza: zielony


Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.


matka
matka
2024-03-25
Witaj , ciekawe opowiadanie. Zszokowałaś mnie postawą Zosi. Na pierwszy rzut oka jest to rzeczywiście egoistyczne podejście , lecz po głębszym zastanowieniu , czasowe oddalenie dzieci od matki może przynieść chłopcom korzyści. Dobry tekst , nietuzinkowe rozwiązanie sprawy , pozdrawiam serdecznie i pozostawiam gwiazdki Irena


bez definicji
2024-03-25
Dziękuję serdecznie Irenko za komentarz i że jesteś :))

Noir<sup>(*)</sup>
Noir(*)
2024-03-24
Tekst sam w sobie dobry ale trochę podchodzi pod kategoryzowanie bo dlaczego kobieta zawsze mam chcieć mieć/posiadać dzieci a mężczyzna nie dostawać opieki/płacić alimenty.
Mimo, że sytuacja przedstawiona jest fikcyjna to ja popieram wybory tej kobiety bo przynajmniej ona zaczęła wreszcie "żyć", być sobą. Po prostu uciekła od stereotypowego przymusu społecznego, od konwenansów narzucanych jej od małego i tyle.
W rzeczywistości matka jaka by nie była (wzorowy przykład czy patologia) zawsze dostaje opiekę nawet jak mężczyzna nie jest w "tych obowiązkach" gorszy (zaradny, pracujący kochający dzieci, bez nałogów itp).


bez definicji
2024-03-24
;) Bez szablonu.

Noir<sup>(*)</sup>
2024-03-24
Ciekawy tekst ;)

bez definicji
2024-03-24
Miało być to : https://www.youtube.com/watch?v=sHSLWOh3lJg

bez definicji
2024-03-24
Też tak myślę, ale potrzeba jeszcze wiele czasu, by świadomie zrozumieć równość płci.

Przyjmij dziwny prezent : https://www.youtube.com/watch?v=l-IN2LnRL3o

Noir<sup>(*)</sup>
2024-03-24
Słowo-klucz to chyba presja. I to na obie płcie. Każdej z osobna coś się narzuca odgórnie. Ale jak już ktoś się "wyłamuje" to jest społecznie linczowany. Tak już mamy bo ludzie lubią linczować, najlepiej "z widłami" iść zamiast po rozum (bo po co, tak łatwiej).
Wszystko oparte na "strachu/zastraszaniu", w końcu ostracyzmie.

Ps. dobrze, że można tu czasami tak pogadać.
Pozdrawiam Małgo :)

bez definicji
2024-03-24
Masz rację Krzysiu, bo w naszym społeczeństwie matka, to prawie święta matrona, i to nic, że rodzą też kobiety całkowicie pozbawione instynktu macierzyńskiego, ale opinia społeczna potrafi zgnębić totalnie. Jestem przekonana, że w wielu przypadkach, to ojciec byłby lepszym, w rozumieniu - bardziej troskliwym i odpowiedzialnym rodzicem. Tylko, jest pytanie otwarte, która kobieta, przyzna się, że nie da sobie rady? Czy może po prostu nie dać sobie rady?
Ten opisany przeze mnie przykład, miał też wyczulić na problem wyborów kobiety, która np. przed czterdziestką, z zerowym doświadczeniem ponad prace domowe, chce postawić w końcu na siebie... A dzieci zapewne Kaziu chętnie by jej pozwalał widywać ile dusza zapragnie. W Polsce jest wiele żelaznych stereotypów, ważne, że chociaż przez chwilę, można zauważyć, że można czuć, wybrać inaczej... Czy lepiej? Nie mam pojęcia.

Pozdrawiam i dziękuję Ci za przedstawione, własne zdanie.
Wspaniałej niedzieli :))

Beata1
Beata1
2024-03-24
Temat trudny, ale podany w satyrycznym, nieszablonowym ujęciu. To świetny scenariusz też do fabuły komediowej w której mąż chce zostawić żonę i dzieci samych. Ona stwarza okazję by mąż w końcu zajął się własnymi dziećmi i bliżej poznał je, zaangażował się w ich życie a nie jak dotąd fizycznie był tylko obecny. Sama zaś ma dużo czasu by zadbać o swój wygląd, rozwijać pasje, znajduje pracę. Zmiana życiowa sprawia, że mąż nie jest już tak pewny swojej decyzji o rozwodzie.
Na zewnątrz kobieta wygląda na egoistkę ale kierując się własną intuicją i znajomością męża podejmuje kroki niezrozumiałe dla otoczenia bo wciąż kocha męża i chce uratować ich rodzinę, dzieci uchronić przed ich małżeńskimi trudnościami w relacjach.
Błyskotliwe, zaskakujące i zastanawiające opowiadanie, zbyt mało danych aby oceniać motywy postępowania, duże pole dla wyobraźni według mnie.
Pozdrawiam serdecznie Bezko :)


bez definicji
2024-03-24
Dobrą drogę dedukcji wybrałaś Beato. Otóż mogło być też i tak, że ona pozostając z dwójką dorastających Synów, których kocha ponad siebie, znając swój stan bezrobocia, oraz potrzeby dzieci, zdecydowała się czasowo oddać je pod pieczę ojca. W końcu on potrafi zrobić remont, być współczujący wobec straty pracy przez obecną partnerkę, i całkowicie uspokojony zaradnością żony, ponieść także konsekwencje własnego wyboru. Gdyby Zośka, czuła, że skrzywdzi dzieci, nie byłaby tak zdesperowana, by znaleźć pracę, zapracować na emeryturę, a w końcu osiągając stabilną sytuację, odebrać dziec do siebie... Tu jest mnóstwo rozwiązań, bo rys psychologiczny zasiałam, ukierunkowałam, jednak podać wprost problem z rozwiązaniem to nie na portalu poetyckim, bo tutaj jest niezwykła kreatywność myślenia, co sama znakomicie udowodniłaś.
Pozdrawiam z niskim ukłonem.

Ambrosio
Ambrosio
2024-03-24
Może zdążę napisać piki jeszcze tu jesteś z rana..🤗
Czytam i czytam komentarze i Twoje odpowiedzi, Gosiu, i muszę przyznać, że jestem zdumiony. 🙃 Całością...

Myślę, że dla uczciwości, po pierwsze należałoby stwierdzić fakt, że Twój tekst nie jest "prozą wierszowaną". Natomiast to jest chyba ogólny problem na tym portalu z hasłem "proza wierszowana". Mało kto z nas rzeczywiście udostępnia tu to, co znaleźć się tu powinno. Być może brakuje tu zakładki "proza", być może, a z drugiej strony sami autorzy portalu zaznaczają, że jest to portal poetycki, więc nie ma się co dziwić. W internecie są miejsca dla prozy. Sam nawet kiedyś korzystałem z takich.

I dopiero w tym miejscu można przejść do kilku słów komentarza nad Twoim tekstem. Ja natomiast zatrzymam się nadal w teorii. Otóż, najbliżej jest mi do zdania naszej koleżanki rzabyprzezrz, która zwróciła uwagę na groteskowość przekazu. I to jakby jest, tak sobie myślę, najlepsze tutaj podejście do tekstu. Tematyka bowiem, którą poruszyłaś, jest na tyle skomplikowaną sprawą, że nie da się jej ująć w jakimś małym wycinku opowiadania. Jeślibyśmy chcieli rzeczywiście wejść w konkretną i w miarę mądrą rozmowę o zaproponowanej przez Ciebie tematyce, to wówczas potrzeba by nam było przeczytać całe opowiadanie lub powieść. Tak bowiem poznalibyśmy szerszy kontekst sprawy, profile psychologiczne postaci, ich charaktery, a także okoliczności, które doprowadziły ich do miejsca, w którym się znajdujemy teraz, czyli do biura mediatorki sądowej. Sam taki maleńki wycinek, który nam podałaś oczywiście wskazuje na problem jeden, drugi i trzeci, ale nie jest w stanie dać nam na tyle dużo informacji, byśmy mogli (o zgrozo! Nie lubię tego słowa, cholernie nie lubię!) ocenić zachowanie stron. Nie da się tak po prostu uogólniać tak ważnych spraw. I to jest bardzo częsty problem, który dopada tzw. opinię publiczną, czyli szybki osąd. A tu nie należy w ogóle osądzać. Bo któż z nas przeniknąć może serce drugiego człowieka? Przypadków będzie wiele, a każdy inny. Rzeczywiście z punktu widzenia sądu najważniejszą sprawą jest zdecydowanie o przyszłości dziecka. I w pewnym sensie sąd bierze na siebie odpowiedzialność w dokonaniu właśnie sądu.

Nie będę więc rozpisywał się o moralnosciach itp. itd., bo myślę, że to jest zbędne. Sam tekst Twój jest oczywiście napisany ciekawie. Wiemy już nie od dziś, że masz swój styl pisarski i wciągasz czytelnika w kreowany przez swoje pióro świat. Być może naprawdę powinnaś gdzieś publikować całościowe opowiadania lub nawet powieści. Umiesz zaciekawić, ale tutaj, w tym konkretnym przypadku, to dla mnie za mało do wejścia w dyskusję. Aczkolwiek można, można, bo tematów jest sporo, choć ostrzegalbym przed szybkim i bezmyślnym wydawaniem ogólnych osądów.

Pozdrówki Tobie ślę, Gocha. Hej ho! 😊🙋‍♂️


bez definicji
2024-03-24
Witaj, drogi Przyjacielu!
Przyznaję Ci pełną rację co do ogółu problemu.

Oczywiście, że nie jest to proza wierszowana, a opowiadanie, do tego na ważki temat, a dla rozładowania emocji, podałam je w sposób groteskowy. To celowe. Mogłabym opisać takie spotkanie jako traumę i osobistą tragedię peelki, ale wybrałam inną formę.
Nagrodą dla mnie jest duży odzew i podjęcie tematu przez czytających, to największa nagroda za moje starania.

Co do samej historii, tak jest celowo nieszczelna, by jak najwięcej czytelnik dodał myśląc od siebie...

Jeśli zaś, mam talent do pisania, to w pierwszym rzędzie dziękuję za ten dar Bogu. Pisanie mnie wyzwala z emocji, pozwala przenosić się w różne światy, żyć wymyślonymi historiami, a przy tym jeśli się uda, przekazać cokolwiek czytającym, otworzyć na inne aspekty, bo przecież każdy z nas ma swoje życie, problemy, radości, bagaż... Jeśli udaje mi się to choćby w minimalnym stopniu, to ogromna radość dla mnie!

Pozdrawiam Kochany Łukaszu!

Driana
Driana
2024-03-24
Wazny temat, który pociagnelaś. Chociaz, przyznac musze, iz znam bardzo duzo matek, które z premedytacja, dla wlasnych wygód "pozbyly" sie dzieci, oddajac je w rece ojca. Równiez, znane sa mi przypadki, iz sedzia prawny, dbajac o dobro dzieci, oddal je pod opieke do ojców.
W takich wypadkach, nie mozemy z góry, pochopnie oceniac, co jest dla kogo lepsze, nie poznajac doglebnie domowych stosunków.
Rozumiem, ze kobieta z opowiadania, chce zadbac nie tylko o chlopców, ale i swoje zycie, ktore wcześniej bylo bardzo groteskowe, skoro byla od narodzin "domowa kura" . Tego typu zwiazki, sa mi bardzo dobrze znane i jest wiele przypadków, gdzie kobieta odchodzi, bez dziecka.
Nie osadzajmy pochopnie.

Serdeczniści Bezko.


Driana
2024-03-24
Zosia, z Twojej opowieści, wiele lat troszczyla sie o chlopców. Ostatnie,dwa lata, zastepowala im dodatkowo ojca, a to jest ogromny wysilek.
Rozumiem Cie doskonale w podjetym temacie, Gosiu. Nalezy o tym mówic, nalezy tez dzieciom z takich zwiazków pomagac slowem i gestem. Bardzo często dzieci obwiniaja siebie, ze to one spowodowaly rozpad zwiazku. Nalezy z nimi rozmawiac i tlumaczyc, dzieci dobrze wiedza, sa wspanialymi obserwatorami rodziny, co w trawie piszczy.
Temat rzeka.

bez definicji
2024-03-24
Zgadzam się, właśnie odczytałam komentarz Łukasza, z którym się zgadzam. Są miliony różnych sytuacji, kiedy ludzie nie mogą, nie chcą już ze sobą żyć w związku, albo i setki innych powodów.
Mój przykład z niedopowiedzeniami, przedstawia tylko tą a nie inną sytuację u mediatora. Chodziło mi właśnie o wywołanie dyskusji, na temat wyboru tejże kobiety :))
Każdy, kto ma rozum na swoim miejscu - rozumie i wie, jak wiele jest zawiłości w sprawach drobiazgowego podejścia do rozwodu, tak by dzieci pozostały przy rodzicu dla nich bardziej odpowiednim.
Pozdrawiam Driano :)

Z Aniołem pod rękę:-)<sup>(*)</sup>
Dzieci zostają z matką ,żadna matka nie odda dzieci ojcu ,zwłaszcza takiemu który całe życie się nimi nie interesował.Sporo bym jeszcze mogła napisać ale nie chcę,niedobrze mi gdy czytam takie historie .Czy ktoś w ogóle pomyślał o tym że kiedy ona była w ciąży to to najważniejsze było dziecko ? a on co ,nie wiedział co robi idąc do łóżka?? Sorry ale głupota i nieodpowiedzialność ludzka mnie bulwersują a już najbardziej bulwersuje mnie zgorszenie i taka łatwość przeskakiwania od jednego związku w drugi ,dla mnie osobiście to jest chore .Brak wartości moralnych i wiary w Boga tak właśnie potem wygląda ...


bez definicji
2024-03-24
Anielico - masz rację i podzielam Twoje zdanie, w związku zazwyczaj dąży się do potomstwa. Zarówno kobieta jak i mężczyzna powinni być jednakowo zobowiązanie do zapewnienia swoim dzieciom należytej egzystencji pod każdym względem. Obecnie udane i "na zawsze małżeństwa" stają się przeżytkiem. Przysięga małżeńska, zaś jest nagminnie łamana.
Pozdrawiam ciepło :)

naskraju*<sup>(*)</sup>
naskraju*(*)
2024-03-24
Dzieci kartą przetargową w takich rozprawach. Doskonale uchwyciłaś problem i zaskoczyłaś jego końcowym efektem. Rzeczywistość jednak wygląda inaczej, bo dzieci przeważnie pozostają z matką... i tutaj myślę, że kobieta jest tylko przykładem innego rozwiązania. Cztery stówki i co drugi weekend jest jak mgnienie. Co z codziennością?
Mediatorka to tylko kolejna procedura stawiająca pieczęć na życiu.
Świetna akcja, a nazwiska sa znakomite!!!

Pozdrawiam serdecznie


bez definicji
2024-03-24
Ulko, jak zawsze celnie odczytałaś mój zamysł. Kobieta zawsze musi nie tylko chcieć zostać z dziećmi, ale i walczyć o ich w miarę normalny byt i wychowanie. Ojciec i matka w naszym społeczeństwie nie są traktowani na równi. A przecież i mężczyzna jest rodzicem i obowiązek wychowania dzieci po rozwodzie powinien być zagwarantowany w orzeczeniu sądowym, bez dyskusji. Oczywiście pomijam tutaj patologiczne charaktery, bo przed takimi należy chronić, co zrozumiałe.
Swoją drogą, ile kobiet z normalnym instynktem macierzyńskim potrafiłoby oddać dzieci pod opiekę byłemu mężowi z obcą kobietą?

Pozdrawiam ciepło i dziękuję za refleksję.

Mitylene
Mitylene
2024-03-24
Proza dająca do myślenia...szczególnie końcówka...Zazwyczaj matka dostaje dzieci i obarczona jest ich samotnym wychowaniem...ale niektórych panów " pseudo" ojców to nie obchodzi bo przecież dają to przysłowiowe " kilka stów"...a dzieci się za nie jakoś wychowają...no właśnie jakoś...Ciekawy temat poruszyłaś , na czasie , bo rozwodów dużo i coraz więcej...Pozdrawiam M.


bez definicji
2024-03-24
Mirelo, to prawda, to obecnie jakaś niepohamowana plaga rozwodów. Mnóstwo nie płaconych alimentów, a my jako społeczeństwo płacimy za wyroki i utrzymanie darmozjadów w więzieniach, jakim trzeba być człowiekiem, by nawet od pomocy materialnej, własnym dzieciom, uciekać.
Biorąc sytuację całkiem realnie, cóż taka bezrobotna kobieta, przeciętna jest w stanie zapewnić dzieciom? Owszem, potrwa zanim znajdzie pracę, ale na jakie życie są skazane dzieci? Poza tym od strony pozostawionej żony, często kompletnie zaskoczonej i załamanej rozwodem, bez żadnego wsparcia musi cały obowiązek wychowania prawych obywateli wziąć na siebie...
Temat rzeka...
Dziękuję za czytanie i komentarz.

rzabaprzezrz
rzabaprzezrz
2024-03-23
Zabawne, błyskotliwe, wciągające ale mało realistyczne, powinno się nazywać "groteska":) Która matka by tak postąpiła, powtarzam za Kwoczyńską :)Można tak zażartować, ale jakby przyszło co do czego, to na poważnie nigdy. Pozdrawiam ciepło:)<3


bez definicji
2024-03-24
Kochana Rzabko, to oczywiste, że żadna normalna matka nie odda swoich dzieci i to ugodowo, bo zawsze jest w stanie dla nich zrobić wszystko. W tej opowieści chciałam ukazać inną perspektywę rozstań. Kluczem jest odpowiedzialność za dokonane wybory mężczyzny, dlaczego to zawsze oni, lub w przeważającej części wchodzą "w nowe życie" jak niebieskie ptaki? Deklarują weekendowe rodzicielstwo i odpowiedzialność, z czasem w ogóle nie wypełniając zobowiązań. Zapominają o własnych dzieciach. To dla mnie jest masakryczne dla psychiki dzieci niechcianych, bo tata ma nową rodzinę. A kiedy, tak za każdym razem Sąd postraszył konsekwencjami brania totalnej odpowiedzialności za powołane życia, wówczas może rozwodów byłoby mniej.

Pozdrawiam ciepło - Gocha :)

Waldi1
Waldi1
2024-03-23
piękna proza ... życiem pisana ...a mediatorka ...ma rację ... pozdrawiam serdecznie ...


bez definicji
2024-03-24
Tak Waldi, ma rację, skoro potrafił złamać przysięgę małżeńską i szukać sobie lepszego życia, do tego "udając" wspaniałego ojca dla cudzych dzieci, to powinien honorowo wziąć na bary, przynajmniej zapewnienie własnym należytego zabezpieczenia przyszłości. Co zrobił? Ograbił ze wszystkiego dom rodzinny swoich dzieci, zostawiając je z niepracującą żoną...

Pozdrawiam Walduś :))

Elżbieta
Elżbieta
2024-03-23
Doskonała proza... ważny i życiowy temat w świetnie opowiedzianej historii, wciągającą dramaturgią i puentą, zaskakująco sprawiedliwą.
Przytulasy, Kochana i brawa dla Ciebie:))⭐😘💖


bez definicji
2024-03-24
Dziękuję, Elu. O to mi właśnie chodziło, by zmusić do innego spojrzenia, nie tylko tego schematycznego. Niestety nasza społeczność o ile do odejścia mężczyzny z rodziny z egoistycznych pobudek przywykła, o tyle taka postawa kobiety, wciąż bywa szokująca. Oczywiście, że proza jest groteską, ale z morałem.

Pozdrawiam Kochana Przyjaciółko i ukłon dla Ciebie.

ajw
ajw
2024-03-23
Myślę, że niejedna osoba spodziewała się innego zakończenia. A więc zaskoczyłaś. Przeczytałam z zainteresowaniem. Uważam, że masz talent. Napisałam nawet dwa komentarze, bo za każdym razem kiedy pisałam ktoś wpadał i potem mnie wywalało. Teraz mam nadzieję, ze wreszcie pójdzie :)


bez definicji
2024-03-24
Bardzo doceniam Twoją opinię, tak jak wcześniej pisałam, w prozie czuję się bardzo dobrze, poezji wciąż się uczę.

Pozdrawiam Iwono - Gocha :)

LydiaDel
LydiaDel
2024-03-23
Spodziewałam się innego zakończenia, spory o dzieci, ale zakończenie dało mi dużo do myślenia. Pozdrawiam serdecznie


bez definicji
2024-03-24
Cieszę się, że zaskoczyłam nietypowym rozwiązaniem, które w naszej kulturze, jest w sumie nie do przyjęcia.

Pozdrawiam Lydio i dziękuję za czas na lekturę.

Viola Arvensis
Viola Arvensis
2024-03-23
Wciągające!
Z uznaniem za pomysł, treść, poczucie humoru , całość na 6 !


bez definicji
2024-03-23
Bardzo mi miło :)
Pozdrawiam serdecznie Violu!


Pokaż mniej


X

Napisz powód zgłoszenia komentarza do moderacji

X

Napisz powód zgłoszenia wiersza do moderacji

 

x
Polityka plików cookies

Nasza strona korzysta z plików cookies. Używamy ich w celu poprawy jakości świadczonych przez nas usług. Jeżeli nie wyrażasz na to zgody, możesz zmienić ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji na temat wykorzystywanych przez nas informacji zapisywanych w plikach cookies znajdziesz w polityce plików cookies. Czytaj więcej.

Klauzula Informacyjna

Szanowni Użytkownicy

Od 25 maja 2018 roku w Unii Europejskiej obowiązuje nowa regulacja dotycząca ochrony danych osobowych – RODO, czyli Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych).

W praktyce Internauci otrzymują większą kontrolę nad swoimi danymi osobowymi.

O tym kto jest Administratorem Państwa danych osobowych, jak je przetwarzamy oraz chronimy można przeczytać klikając link umieszczony w dolnej części komunikatu lub po zamknięciu okienka link "Polityka Prywatności" widoczny zawsze na dole strony.

Dokument Polityka Prywatności stanowi integralny załącznik do Regulaminu.

Czytaj treść polityki prywatności