antyteza
i z odbiciem rozbrat biorę
pod powieką przepaść pusta
trawi wszystkie niepokoje
a ja wyzwolona z ciała
z boskiej ręki nektar spijam
antytezą jestem cała
jak przemijająca chwila
znikam spoglądając prosto
nie na siebie lecz przed siebie
pragnąc witać nową wiosnę
pod wyjałowionym niebem
i niechętnie wracam w ciało
choć odbicie temu przeczy
twierdząc że to tylko małość
zbyt niedoskonałych rzeczy
.
za tym wersem chowam miałkość
wszystkich niestworzonych rzeczy
których niespodziana śmiałość
w każdej tezie sobie przeczy
bo kto widział by kto komu
dał na bezsens przyzwolenie
w wersie który po kryjomu
w każdym wierszu trwa nie.zmiennie
pełen wiary i nadziei
na światełko w ciemnym mroku
którym będzie można dzielić
pobłogosławiony spokój
.