Nie oddam żebra, ole!
tamto okno
krople deszczu w wyścigu
goniły się od góry w dół
najszybsza zjadała inne...
Mały człowiek z nosem przy szybie
z nadzieją i wiarą,
co góry mogłaby przenosić
czekał co przyniesie nowy dzień
pokochałem deszcz
Płakać nie było wolno
i rzucić się na podłogę
rozedrzeć szaty
i krzyczeć: ja też jestem
Przezroczysty jak szyba
by choć na chwilę zaistnieć,
nieważne na czyj wzór,
sprzedałem nie raz duszę
Nieobecny w tym zimnym świecie
jak Adam mam swój eden
tępię węże, nie oddam żebra
tu pada deszcz i nie ma szyb
Kropli nikt nie zjada,
każda tam umiera sobą
Tam jestem, jestem, jestem!