40
znowu dzisiaj ukradłem
losowi na złość
z ciemności w jasność
40 nocy spokojnych
bez lęków po północy
40 przy kawie poranków
z uśmiechem i śpiewem ptaków
i jak to bywa
w filmach z happy endem
posłaniec przybywa
na koniu pędem
z aktem łaski pod szubienicę
w chwili gdy kat łapie w ręce
uchwyt zapadni
do piekła otchłani
znów los oszukałem
coś tam ugrałem
muszę pilnować
by nie zmarnować
szansy ostatniej
którą dostałem
ot tak
znikąd
po prostu