Sztafeta
w zorzy szczelinie otwiera oko,
uchyla domu świetlnego okna.
W sennym czuwaniu na przyjście ciepła
ptaki wieczorem zajęły miejsca,
ze szczytu lasu spektakl oglądać.
Dzień ma być ciepły, więc chmur kołderkę
strzepuje z siebie jutrzenki ręką.
Wystawia gęsią skórkę do słońca.
Zaś po spektaklu, już w młodym blasku
przegania cienie z zachodu na wschód
i resztki rosy palcami strąca.
Jakiś zmęczony kogut upałem
zapieje nagle głosem zuchwałym:
Och! Przecież życie proste jest piękne!
Noc za zachodnią skryła się metą,
zwarta ze słońcem ciągłą sztafetą,
odpocząć musi dać swoim gwiazdom.
By po dywanie końca czerwonym
wzeszły na niebo snem odnowione
i zaświeciły zmęczonym miastom.