Płomyk
Przywołujesz słodkimi ustami liliowymi
Wspomnienie chwil wspaniałych wraca
Jak bumerang co koło zatacza.
Przytulasz moje ciało w przydrożnej kafejce
Usta ocierają usta wonny zapach liliowy
Dusza moja
W twe ciało wtulona
Ceni nas czas nie umyka nam
Dotykaj dotykaj mych ust
Twe dłonie spragnione
Czarujące ciepłe czułe
Cała płonę ogniem miłości topię lód
Przy kominku nastrojowo rozgrzewamy ciała
Jedni drugich za nic mają
Nasze dwa serca się kochają
Nasze podróże pod koniec lata pamiętasz jeszcze…
Śpiewały góry i juhasi gdy owce paśli
Mówiłeś do mnie wybranka
Wybranka z tłumu serc
Falbany wirowały stylowo szpilek nie zniosę
Ubieram potargany but
Chcę czuć moc ramienia twego
Gdy idziemy ramię w ramię
Zameczek na szczycie widzi zakochanie
Piszę wiersz w komnacie zostanie w zameczku
Głosy i szepty nasze usłyszy i droga
Ukryj mnie okryj płaszczem złotym
Zabierz mnie do cudownych chwil znów
W nieskończonej miłości wołam bądź znów
Na spojrzenie czekam lub gest
Twoje imię szeptać Ci chcę
To było łoże utkane lawendami
Skóra twa pachniała rozkosznie
Dotykaj bezszelestnie
Zabierz mnie w chmury
Gdzie dotyk będzie niebem
A pocałunek słodką rozkoszą
Rozkosz niech trwa nie kończy się
Zamknięci w komnacie.
Cicho sza ………niech nikt nie zbudzi Nas