list znaleziony w butelce
topi mgliste spojrzenia
oczami małego chłopca
który stoi na brzegu
wpatrzony w niebo
puszcza czarne latawce
i przez palce milczenia
przesypuje strzępy
uporczywej ciszy
z latarni duszy
krew rumieni
spiętrzone fale
północ przechodzi
w światło księżyca
a ciemność u stóp
jego leży
umilkły burze
spaliły się słowa
śmierć na brzegu
układa muszelki
czas, który biegnie
już nie powróci
upadł na starcie
w chwili stworzenia