Chciałem myśleć o sobie lepiej
Wewnątrz nikt nie odzywa się nieproszony
Soliści, nie chór i nuty zawsze moje
Ale głosy są chore, zarażone i zarobaczone
Drążone i wykrzywione, a przez to zgubione
Chciałem przemówić jako przyjaciel
Ale krztusi mnie zazdrość
Chciałem przemówić szczerze
Ale krztusi mnie zazdrość
Chciałem prosić o troskę
Ale krztusi mnie zazdrość
Wsłuchałem się w siebie, nie poznałem się
Była we mnie tylko zazdrość
Brzydziła się sobą i była mną