Głupi
Z trudno do łba i świata porządku trąba.
Przez głupoty zrozumienia chwycić.
Zrozumiałym wtedy być i dookoła ludzi zachwycić.
Prawdę w śmiech obalić i za tłem czerń zabarwić.
Pogląd wymierzyć, ale za nim nie trwać i sól w cukier przepalić.
To wszystko w głupim rozsądku.
Strumieniu prawdy fałszywym wątku.
Za sprawą parszywą przypadkiem bomba.
Myślą, że głupi taki to ideał początku.
Wpływu żadnego nie wytoczyć.
Paluszkiem wskazać i koło zatoczyć.
Wierność niewiernością się wtedy staje.
Za jeden palec jedno wskazanie.
W oczach otaczających wtedy głupka świata uznanie.
Idzie lub płynie na nasze wskazanie.
Pełnią płuc wtedy oddech chwycić.
Wdech za bombę i wydech poleci.
Kij, że patrzą wtedy też dzieci.
Na piedestale głupoty je kładziesz.
Nie zagrają z Tobą, więc cały im talerz.
Mym świadkom potęga, za głupoty podarek.
Wojaka Szwejka cały mój dzisiaj poranek.
Jak sen głupi, że życia kawałek.
Strumyk prawdy, nie do przeskoczenia.
Już widzę te dziewek omdlenia.
Nie każda za tym stoi, lecz każda do świadectwa głupka wlepiona przystoi.
Wstyd i zachwyt się wniebostroni.
Nie widzę wtedy mocy zachwytu.
Głupi jestem i kończę w kieliszku rozchwytu.
Zapominam o zasadach, kończę w ludzkich twarzach.
Mit w prawdę, lecz prawdą gardzą.
Za nas głupków Ci co gdzieś tam za prawdą czekają.