"..."
Tęskniłeś, wibracją telefonu,
dźwiękiem powiadomień.
Łaknęłam liter
obejmujących moje pragnienia.
Ach, jak ich pragnęłam!
Jak czytałam połykając iluzoryczne frazy!
Scalenie myśli buzowało w hormonach
stymulując głodny mózg.
Och, jak wrzały słowa w ustach
rozedrganych pożądaniem!
Jak spinały się pośladki,
łapczywie chłonąc Twój uścisk!
Oddech, lądujący na moim karku,
układający blond niesforność...
Rozpromieniałam błękit Twoich oczu
transformując go w toń oceanu
rozszerzonych atawizmem źrenic.
Pamiętasz?...
Wtulenie zziębniętych ciał
późnego lata w rudy, kraciasty koc.
PRL-owski, wytarty fotel
na nierównym, betonowym
ubogaconym mchem balkonie.
Wino, sączone po coś...
Przed czymś.
Po czymś.
Noc, kurtyzana naszych "chcę"!
Romantyzm obleczony wyuzdaniem.
Jęki rozpruwające samotny las,
zakłócające pohukiwanie sowy.
Księżyc, broczący w mglistej tafli jeziora.
I te świerszcze...
Rozkosz wysmakowana bólem,
tętno w kosmicznej częstotliwości,
wyrzucające z kształtnej materii
obfite fale życiodajności...
Zapomniałeś.