Patrzyli na niego, a on ich nie widział - H.H przypadki XX
Wszystkim dobrym,
jak rozpoczęcie nauki
poznanie H.
i niejakim zaprzyjaźnieniu się z nim,
po wielu rzeczach trywialnych,
które sprawiały, że codzienność
stawała się znośna.
Wszystkim złym,
jak wkroczenie Tępicieli na ślub,
widok profesora,
który zachowywał się
jak zaszczute zwierzę,
choć zawsze wypełniał
każde pomieszczenie swoją charyzmą.
Jak moment, w którym jego rysy
wygładziły się,
przypominając dziwne morze,
o którym czasami śniłam.
Oleiste, gładkie,
pozbawione wszelkich cech wody.
Jak dźwięk, który wydało jego ciało,
uderzając o płytki.
Wszystko zatoczyło koło.
Wróciłam do domu,
do L. i jego smutnych oczu.
Nie zapomniałam o H.,
profesorze ze szkoły,
której nigdy nie ukończyłam,
rozpaczliwie odcinając się
od wszystkiego,
co wiązało się z przeszłością.
Od czasu do czasu
wciąż znajdowałam jakąś starą pracę
podpisaną drobnym pismem.
Z roku na rok coraz rzadziej.
Moją uwagę przykuło nowe życie.
Takie, w którym nie rozmawialiśmy
o wampiryźmie.
Nie łatwo było zapomnieć,
nawet gdy każdą możliwą chwilę
zapełniała praca,
a wkrótce i dziecko.
Dziewczynka była małym cudem.
Otoczyliśmy ją miłością,
nazywając ją Romily*,
a imię to przytoczyłam tu,
tylko dlatego,
że wiem, że nie stanie się jej krzywda.
Sprawa H. została zatajona.
Imiona wszystkich zamieszanych
zostały zastąpione jedynie literami,
by nas chronić.
Wszystko ze względów politycznych.
N. miał kontakty
na szczeblach tak wysokich,
że nie było tam już tlenu.
Byłam mu za to wdzięczna,
ale świadomość, że ktoś taki,
jak ******* ******
miał być nazywany jedynie H.H
wydawała mi się dziwnie gorzka.
******* ******
Miałam ochotę wykrzyczeć to imię,
lecz wiedziałam,
że narażę w ten sposób męża i córkę.
Zamiast tego pozbywałam się
każdego strzępka przeszłości,
aż nie zostało nic,
prócz tego dziennika,
w którym większość notatek
pochodzi z jego biura,
a które jakimś zrządzeniem losu
nie zostały przejęte przez ,,górę”.
Nie było ich wiele.
Ot garść listów i kilka stron
wypełnionych jego pismem.
Romily znalazła je kiedyś.
Byłam wściekła,
nie chciałam,
by ktokolwiek je zobaczył.
Wtedy jedyny raz
widziałam strach na jej twarzy.
Możliwe, że pokazałam
za wiele ze swej natury
lub zachowałam zbyt gwałtownie.
Poprzysięgłam sobie jednak,
że nigdy się to nie powtórzy.
H. nie mógł stać się powodem
rozpadu mojej rodziny.
Nie po tym,
jak mój ojciec oszalał
i odebrał sobie życie.
Spakowałam więc pudełko,
w którym zamknęłam rzeczy profesora
i bez poczucia winy
zamknęłam je na strychu,
by nigdy do nich nie wrócić.
Tak właśnie pogrzebałam go
po raz drugi.
Tym razem ostatecznie
D.N
H.H.
Taki tytuł przybrałeś,
ukrywszy się pośród liter.
******* ******
chciałbym wykrzyczeć to miano,
dla ogłuszającego zgiełku miasta
i dławiącego smogu.
Rząd ukrył cię,
jak pieska, który nabroił.
Nienawidzę cię.
Zawsze byłeś tym lepszym,
bardziej lubianym.
Chciałbym móc wyrwać ci serce
i nakarmić cię nim.
Zapomniałeś o mnie,
a ja przyczaiłem się,
gotów ukąsić,
gdy za bardzo się zbliżysz.
Będziesz modlił się o śmierć,
gdy trafisz w moje ręce.
Nadchodzę.
K.R
H.
Nie znasz mnie.
Nigdy nie zamieniłeś ze mną słowa.
Ja jednak
śledziłam każdą twą myśl,
każde drgnienie.
Wiem o każdym twym grzechu,
każdej rozkoszy.
Znam cię lepiej
niż ty sam.
Nie musisz się mnie obawiać.
Nie czyham na Twoje życie,
choć jeśli umrzesz,
to tylko z mojej winy.
Twój świat sypie się,
jak domek z kart.
Znikają kolejni ludzie,
pozbawieni mojej uwagi.
Każdy z nas umiera samotnie.
Czy powinnam napisać
tren specjalnie dla ciebie?
Może całą serię?
Dziewiętnaście trenów,
a ostatni nazwę ,,sen”?
A może dwadzieścia cztery?
Czy chciałbyś tego?
Jestem pewna, że nie.
Zawsze ograniczałeś ludzkie wspomnienia,
które mogłyby cię dotyczyć.
Kiedy wszystko spłonie,
pamiętaj, pamiętaj proszę:
,,Nie tak wyobrażałem sobie piekło”
M.N
PS. Pierwsza część powstała ze trzy lata temu (Chyba w 2016 albo 17) jako próba nowej formy. Nie spodziewałam się, że powstanie druga, a co dopiero dwudziesta.