Wiersz o przemijaniu i obecności.
Jestem pyłem na wietrze,
iskrą, co gaśnie w spojrzeniu dnia,
historią, którą czas rozproszy
jak popiół w odmętach chwili.
A jednak....
w Twojej pamięci jestem światłem,
w Twoim sercu jam jest oddechem,
w Twoim smutku zaś cichym towarzyszem.
Bycie i niebycie splatają się
jak dwa brzegi rzeki,
które nigdy się nie spotkają,
a jednak razem tworzą nurt.
Przemijam ...
lecz w Tobie trwam,
nie jako imię, nie jako ciało,
lecz jako echo uśmiechu,
cień łzy, która spływa bez pytania.
I choć dla świata jestem nikim,
dla Ciebie jestem kontem istnienia,
zapisem w księdze niewidzialnej,
gdzie każda chwila ma wagę wieczności.
Bo ważność nie rodzi się z tłumów,
lecz z jednego spojrzenia,
które mówi:
„Jesteś i to wystarczy.”