Ściana
Nie muszę – ale stoję. Nie od dzisiaj
i nie od wczoraj. Nie przez godzinę,
jedną noc czy dzień. Stoję bezustannie
od wielu (wiem ale nie powiem) lat.
Nie jestem murem obronnym, ani
poczuciem bezpieczeństwa, czy wsparciem
w chwiejnej sytuacji, a tym bardziej
piekącej sytuacji.
Widziałam płonące oczy, przykleiły się
do mnie, nic nie zrobiłam.
Widziałam rozczapierzone palce,
wgryzły się we mnie. Nic nie zrobiłam.
Widziałam rozdarte twarze, pióropusze
rozpaczy, nic nie zrobiłam.
Widziałam umieranie, po kawałku, poszczególnych części
człowieka. Nic nie zrobiłam.
Nikt mnie nigdy nie nazwał egoistką
i nie oskarżył o brak empatii. A widziałam
głód. Chleba, miłości… w białym proszku
i ludzkiej skórze.
Tyle widziałam, że jestem zmęczona,
ale ciii… nikt o tym nie wie
i nie może się dowiedzieć.
Co by było gdyby upadły ściany ?